List wkur***go górnika z Bogdanki: 4200 zł dla pracownika, kilkadziesiąt razy więcej dla zarządu
"Zwykły górnik rocznie zarobi 88,1 tys. zł. Prezes pracując rok zarobi około 1,773 mln zł. Górnik pracując 25 lat, codziennie narażając swoje życie i codziennie zostawiając procent zdrowia na dole, zarobi około 2, 203 mln zł. Sami skomentujcie" - głosi list podpisany przez "wkur***go górnika" z Kopalni Bogdanka. Zarządowi wytyka w nim bardzo wysokie premie, a związkowcom bezczynność.
W piątek kopalnia poinformowała, że z funkcją prezesa pożegnał się Krzysztof Szlaga. Głównym tematem rozmów w cechowni jest jednak list podpisany przez "wku***go górnika", w którym wyliczono m.in., jak zmieniały się premie dla górników, a jak dla zarządu.
Do autora powielanego i kolportowanego wśród górników listu dotarł "Dziennik Wschodni".
"Comiesięczne premie systematycznie maleją"
- Mam już dość sytuacji w naszej kopalni. Przeanalizowałem sytuację płac i premii. Od 2012 roku nasze comiesięczne premie systematycznie maleją, od średnio 41 proc. w 2012, do nieco ponad 27 proc. w 2017 roku - powiedział górnik w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Dodał, że w tym samym czasie premie zarządu wzrosły. - W 2013 jeszcze mieliśmy równe premie, po 30 proc. Od 2015 roku wskaźniki rozjechały się, my spadamy, zarząd rośnie do 50 proc. Za grudzień górnicy dołowi wzięli na rękę, z premią, od 3500 do 4200 złotych wypłaty. Prezesi mieli kilkadziesiąt razy więcej - wyliczył górnik.
Z raportu giełdowego spółki za 2016 rok wynika, że na wynagrodzenia członków zarządu i prokurentów przeznaczono 7 mln 70 tys. zł. Krzysztof Szlaga, który w kwietniu 2016 przejął od Zbigniewa Stopy fotel szefa, zarobił do grudnia ponad 591 tys. zł. Dla porównania, w całym 2015 r. Stopa zarobił 1,37 mln zł - informuje "Dziennik Wschodni".
– Chodzi nie tylko o pieniądze, ale także o kopalnię, bezpieczeństwo. Od kilku lat systematycznie maleje zatrudnienie, przy stale rosnącym wydobyciu i produkcji węgla. A co na to związki zawodowe? Nic, nie reprezentują naszych interesów, bo chodzą na pasku zarządu. Jak może być inaczej, skoro nawet pracują w tym samym budynku - mówi autor listu. - Zobaczymy, czy wykażą się w sprawie premii. Jak nie, to założymy nowy związek, z siedzibą poza kopalnią. Dziś jesteśmy skazani sami na siebie - podsumował górnik.
"Półprawdy, nieprawdy i kłamstwa"
- Chociaż tekst zyskał rozgłos, to jednak są tam półprawdy, nieprawdy, kłamstwa. Można to zweryfikować w internecie. Odniesiemy się do niego, bo tego oczekuje załoga - powiedział "Dziennikowi Wschodniemu" jeden z wysoko postawionych działaczy związkowych w Kopalni Bogdanka.
Kierownictwo kopalni nie komentuje treści listu.
Dziennik Wschodni
Czytaj więcej