Mieli wypadek. Zostawili rannego kolegę i rzucili się do ucieczki
Mężczyźni uciekli z miejsca wypadku drogowego w Rogóżnie (Podkarpacie), pozostawiając leżącego w śniegu kolegę. Świadkiem dachowania hondy był policjant, który udzielił pomocy rannemu i ruszył w pościg za uciekającymi.
W piątek około godz. 6:30 drogą krajową nr 94 od strony Przeworska w kierunku Łańcuta hondą jechało czterech mężczyzn. We wsi Rogóżno kierowca stracił panowanie nad samochodem, zjechał na lewą stronę jezdni, przeciął cztery pasy drogi i wjechał na pole, gdzie samochód dachował.
Funkcjonariusz z Rzeszowa zauważył trzech mężczyzn oddalających się od rozbitego auta i czwartego, który leżał obok na śniegu. Policjant najpierw udzielił rannemu pierwszej pomocy, a później ruszył w pościg za uciekającymi. A tych, z pobocza drogi, zabrał kierujący mercedesem, który odjechał w kierunku Przeworska.
Pijany i agresywny
Funkcjonariusz pojechał za mercedesem i zatrzymał go do kontroli. Z samochodu wysiadł jeden z pasażerów. Nagle mercedes z piskiem opon odjechał. Pozostawiony mężczyzna próbował uciekać pieszo, ale policjant obezwładnił go i zatrzymał. Mężczyzna był pijany i agresywny. Okazało się, że to 29-letni właściciel rozbitej hondy. Alkomat wykazał w jego organizmie ponad 1,5 promila.
Łańcuccy policjanci szybko ustalili i zatrzymali pozostałych uczestników wypadków. Do kierowania hondą przyznał się 30-letni mieszkaniec Łańcuta. Oprócz niego i rannego w wypadku mężczyzny, autem podróżowali jeszcze: 39 i 48-letni mieszkańcy powiatu łańcuckiego.
Mężczyźni usłyszeli już zarzuty nieudzielenia pomocy. Grozi im do 3 lat więzienia. Niewykluczone, że podejrzani usłyszą kolejne zarzuty.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze