Szpitalne problemy w Łodzi. Mimo porozumienia z rezydentami brakuje lekarzy
Ortopedzi pracujący w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Łodzi domagają się podwyżek. Dyrekcja placówki zaproponowała im wzrost wynagrodzeń, jednak lekarze uznali propozycję za mało atrakcyjną i zaczęli protestować. Szpitala na więcej jednak nie stać. Pacjenci są więc odsyłani do innych placówek.
Centrum Urazowe w "Koperniku" to jeden z czternastu takich oddziałów w Polsce. Gdy lekarzom nie udało się wynegocjować podwyżek, postanowili zaprotestować.
Z dziesięciu pracujących na oddziale specjalistów klauzule opt-out wypowiedziało ośmiu. Z pracy powyżej 48 godzin tygodniowo zrezygnowało też dziewięciu rezydentów.
Jak się okazuje, to jedyny oddział w szpitalu, który ma kłopoty. Jedyny, na którym lekarze nie zgodzili się na podwyżkę wynagrodzenia o 51 procent.
Negocjacje trwają
- To są podwyżki z 4,6 tys. zł na 7 tys. zasadniczej pensji brutto bez dodatków, bez dyżurów - powiedziała Julia Ścigała, rzecznik szpitala im. Mikołaja Kopernika w Łodzi.
Lekarze domagają się drugie tyle. Negocjacje trwają. Na całym zamieszaniu najbardziej cierpią pacjenci, którzy są odsyłani do innych placówek.
Ortopedia pracuje na "pół gwizdka" - od 7:30 do 15. Brakuje obsady na popołudniowe i nocne dyżury.
- Zostały wyłączone intensywne działania w zakresie chirurgii urazowo-ortopedycznej, a to się wiąże z tym, że niestety w najbliższych dniach nie będziemy mogli przyjmować poszkodowanych z urazami wielonarządowymi - powiedziała Ścigała.
"Sukces ministra zdrowia, a nie środowiska lekarskiego"
Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że po hucznie obwieszczonym w mediach zakończeniu protestu młodych lekarzy, na ponowne podpisanie klauzul opt-out zdecydowało się 29 rezydentów i 78 lekarzy specjalistów.
Szef lekarskiego samorządu mówi wprost, że porozumienie to sukces ministra zdrowia, a nie środowiska lekarskiego. - Lekarz, który leczy w dłuższym czasie niż 48 godzin tygodniowo jest niebezpiecznym lekarzem dla pacjenta i tu żadne podpisanie porozumienia tego nie zmieni - powiedział Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Według niego, na wynegocjowanym w ubiegłym tygodniu porozumieniu skorzysta finansowo tylko jedna grupa lekarzy.
"Nie daliśmy rady wynegocjować więcej"
Janusz Michalak, wydawca czasopisma "Menedżer Zdrowia" przewiduje z kolei, że teraz może ruszyć protestacyjna lawina.
- Na pewno będzie niezadowolenie, chyba że minister w jakiś sposób określi tempo poprawy sytuacji, podwyżek dla tych pozostałych specjalności medycznych - powiedział Polsat News.
- Nie daliśmy rady wynegocjować więcej, to początek, jeśli w dalszym toku prac negocjacji Naczelna Rada Lekarska i ci lekarze, którzy są dziś niezadowoleni z tego kompromisu dołączą się do akcji i pozwolą na wynegocjowanie lepszego porozumienia, my jesteśmy otwarci na współpracę z każdym - przyznał w rozmowie z reporterem Polsat News Łukasz Jankowski z Porozumienia Rezydentów OZZL.
Naczelna Rada Lekarska czeka na realizację porozumienia, czyli na projekty ustaw i rozporządzeń.
Polsat News, Wydarzenia
Czytaj więcej
Komentarze