Decyzja co do nowej drogi wejścia na K2 zapadnie w niedzielę. Śmigłowiec nie przyleciał po Fronię
- Ze względów bezpieczeństwa uczestników, z dniem dzisiejszym zawieszamy działalność górską na drodze Cesena/Basków. O wyborze innego wariantu poinformujemy wkrótce - przekazał kierownik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) Krzysztof Wielicki. Z powodu złych warunków atmosferycznych nie przyleciał do bazy śmigłowiec, aby zabrać Rafała Fronię do szpitala w Skardu.
- Bardzo dobra i słuszna decyzja - skomentował Leszek Cichy, który w piątek powiedział m.in.: góra dała ostrzeżenie kamieniami, że albo w ogóle ich nie chce, albo nakazuje zmianę drogi. Dlatego zmieniłbym drogę wspinaczki. Zamiast atakować górę południowo-wschodnim filarem, tzw. drogą Basków, nazywaną też Cesena, przeszedłbym na drogę pierwszych zdobywców, czyli Żebra Abruzzi.
Jak przekazano Wielicki wybierze nową drogę wejścia na K2 w niedzielę.
- Również na ten dzień przesunięty został transport Froni do szpitala w Skardu. Wszystko jest przygotowane, lądowisko w bazie także, ale nie było w sobotę warunków, aby śmigłowiec mógł wykonać lot - przekazała dyrektor biura Polskiego Związku Alpinizmu Marzena Szydłowska.
W piątek, w trakcie podchodzenia do obozu pierwszego na 5900 m samoistnie spadający kamień uderzył Rafała Fronię w przedramię powodując złamanie.
W sobotę przed południem na Facebooku Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 pojawiła się informacja, że "helikopter jest gotowy i wyleci po Rafała Fronię, jak tylko warunki pogodowe pozwolą".
W tym tygodniu w podobny sposób urazu doznał Adam Bielecki podczas wspinaczki do obozu pierwszego. Mimo posiadania kasku doznał obrażeń twarzy. - Skończyło się na złamanym nosie i sześciu szwach - poinformował później.
Do bazy zeszli z góry Marek Chmielarski oraz Artur Małek i cała ekipa w komplecie oglądała w internecie olimpijski konkursów skoków.
PAP, Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej