Misiewicz wsparł Bugałę. "Warto tych krzykaczy zapamiętać"

Polska
Misiewicz wsparł Bugałę. "Warto tych krzykaczy zapamiętać"
Polsat News

"Już to mówiłem, dziś powtórzę: bardzo duże są siły w Polsce, które nie pozwolą młodemu pokoleniu, »bez pleców« pracować uczciwie na rzecz Ojczyzny." - w ten sposób były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiej Misiewicz skomentował na Twitterze rezygnację Ewy Bugały z funkcji Dyrektora Biura Komunikacji Korporacyjnej PKN Orlen.

"Spotkała mnie bezprecedensowa, brutalna fala hejtu; podjęłam decyzję o rezygnacji z pracy w PKN Orlen." - napisała w piątek na Twitterze Ewa Bugała. Dodała, że rezygnuje z przysługujących jej odpraw.

 

"Warto tych krzykaczy zapamiętać - jeszcze nie raz się objawią" - napisał na Twitterze Misiewicz, odnosząc się do "fali hejtu". Były rzecznik MON na końcu swojego wpisu na portalu społecznościowym oznaczył Bugałę.  

 

 

Misiewicz odszedł z Prawa i Sprawiedliwości w kwietniu ubiegłego roku, po tym, jak stawił się przed komisją zajmującą się wyjaśnieniem okoliczności powoływania go na pełnione funkcje. Bezpośrednim impulsem do powołania komisji były doniesienia prasowe, że Misiewicz - b. rzecznik MON i b. szef gabinetu ministra obrony Antoniego Macierewicza - został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa, gdzie miałby zarabiać 50 tys. zł miesięcznie.

 

- Chciałbym przeprosić wszystkich Polaków za to, że muszą oglądać ten żenujący spektakl. Nie zawsze jest tak, jak media piszą - mówił Misiewicz po złożeniu rezygnacji.

 

polsatnews.pl

luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie