Do północy senator Kogut ma czas na wpłatę 1 mln zł poręczenia. Obrońca: mój klient tyle nie ma
- To ogromna kwota, którą senator nie dysponuje - mówi jego obrońca Paweł Śliz. Jeśli Stanisław Kogut nie zapłaci w czwartek miliona złotych poręczenia, to prokuratura będzie mogła ponownie wystąpić do Senatu o zgodę na jego aresztowanie. Senat, który wcześniej nie wyraził na to zgody, może teraz zagłosować inaczej. Na wniosek PiS zmieniono bowiem regulamin i głosowania będą jawne.
Według śledczych senator Stanisław Kogut powoływał się na wpływy w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Krakowie, u prezydenta Krakowa i u wojewody małopolskiego w sprawie niewpisywania hotelu Cracovia do rejestru zabytków.
Prokuratura zarzuca, że w zamian senator PiS miał przyjąć obietnicę udzielenia mu miliona zł korzyści majątkowej. Połowę pieniędzy wpłacono jako darowiznę dla Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Stróżach pod Gorlicami, w której senator jest prezesem zarządu. W fundacji pracował też jego syn Grzegorz.
Senat nie zgodził się na aresztowanie, zmieniono regulamin
19 stycznia Senat nie wyraził zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie senatora Koguta, o co wnioskowała prokuratura. Niezadowolenia z wyniku głosowania nie ukrywał prezes PiS Jarosław Kaczyński, który jeszcze przed głosowaniem przez senatorów mówił, że polityk "nie ma żadnych przywilejów".
W czwartek w nocy, 1 lutego, przegłosowano projekt zmian regulaminu Izby, o co wniósł marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Za zmianą regulaminu Senatu głosowało 57 senatorów, 26 było przeciw.
Obrońca: chodziło o to, by go pognębić
Katowicka prokuratura zastosowała wobec senatora środki zapobiegawcze w postaci miliona złotych poręczenia majątkowego i zakazu opuszczania kraju.
Wysokość poręczenia krytykuje obrońca Koguta, który 5 lutego złożył zażalenie w tej sprawie do prokuratury.
- To ogromna kwota, którą senator nie dysponuje. Można to łatwo ustalić, sprawdzając jego oświadczenia majątkowe – powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" mec. Paweł Śliz.
Jego zdaniem prokuratura chciała od początku aresztować senatora w świetle kamer. - Chodziło o to, by go pognębić, by efekt był mocniejszy. Senator wyprowadzany w blasku fleszy w kajdankach - mówi mecenas.
Podkreślił, że jego klient sam zrzekł się immunitetu i 22 grudnia zgłosił się w katowickiej prokuraturze, by go przesłuchano i postawiono zarzuty. - Ale prokuratura, co ciekawe, nie chciała tego zrobić, twierdząc, że nie ma jeszcze dokumentów z Senatu w sprawie uchylenia mu immunitetu - mówi obrońca Koguta.
Senator nie przyznał się do winy
Adwokat twierdzi, że prokuratura miała dokumenty już dzień wcześniej. Co potwierdza informacja z Senatu o tym, że 20 grudnia komisja regulaminowa pozytywnie rozpatrzyła wniosek o zrzeczenie się immunitetu przez Stanisława Koguta i tego samego dnia kurier przekazał decyzję na dziennik podawczy w Ministerstwie Sprawiedliwości - adresatem był Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro.
Paweł Śliz przypomina, że dwukrotnie występował w imieniu klienta - z początkiem stycznia - o przesłuchanie Koguta. - Nie dostaliśmy nawet odpowiedzi - mówi obrońca.
Senatora przesłuchano i postawiono mu zarzuty 25 stycznia. Senator nie przyznał się do winy. Wcześniej w tym samym śledztwie został zatrzymany m.in. syn senatora.
Gazeta Wyborca, polsatnews.pl
Czytaj więcej