"Niekonwencjonalny" Belg Vital Heynen selekcjonerem polskich siatkarzy
Belg Vital Heynen został trenerem polskich siatkarzy - poinformował PZPS. Kontrakt został podpisany do igrzysk w Tokio w 2020 roku. 48-letni szkoleniowiec zajął miejsce Włocha Ferdinando De Giorgiego, który zwolniony został we wrześniu.
W środę odbyło się w siedzibie związku ostatnie spotkanie z trzema kandydatmi, którzy dostali się do finałowej rozgrywki. Każdy z nich - Heynen, Andrzej Kowal i Piotr Gruszka - mieli po 30 minut, by przekonać do siebie członków zarządu, m.in. odpowiadając na ich pytania.
Heynen od jakiegoś czasu był faworytem, mimo że prezes Jacek Kasprzyk po zwolnieniu De Giorgiego mówił, że czas na polskiego szkoleniowca. Długo się opierał, ale został przekonany przez Belga, który do 2020 roku związany jest kontraktem z... rodzimą federacją. Przekonuje jednak, że umowę może rozwiązać w każdym momencie.
Doświadczenie w prowadzeniu reprezentacji narodowych
Jest także trenerem niemieckiej drużyny VfB Friedrichshafen i już wcześniej związek zgodził się na łączenie obu tych funkcji.
To szósty z rzędu i w historii zagraniczny szkoleniowiec, który poprowadzi biało-czerwonych. Pierwszym był Argentyńczyk Raul Lozano, a po nim pracowali z reprezentacją: Argentyńczyk Daniel Castellani, Włoch Andrea Anastasi, Francuz Stephane Antiga i De Giorgi.
Heynen ma 48 lat, biegle włada kilkoma językami i ma niekonwencjonalny sposób prowadzenia drużyn. W swojej karierze udowodnił, że umie poprowadzić zespół do sukcesów.
Opinie o Heynenie są różne. Jedni mówią, że to selekcjoner na lata, inni, że dobry na rok. Pewne jest, że Belg potrafi znaleźć wspólny język z wielkimi gwiazdami, a także z juniorami. Potrafi scalić zespół, sprawić, by wszyscy szli za nim w ogień. Udowodnił to już dwukrotnie - najpierw z reprezentacją Niemiec, a potem Belgii.
Belg ma doświadczenie w prowadzeniu reprezentacji narodowych.
Z Niemcami zdobył brązowy medal mistrzostw świata w 2014 roku i zaskoczył tym wszystkich ekspertów. Nie miał bowiem w drużynie wielkich gwiazd, ale za to potrafił stworzyć niesamowitą atmosferę. Zakończył pracę, gdy nie zdołał z drużyną awansować do igrzysk w Rio de Janeiro. Po bardzo wyrównanym pojedynku wyeliminowali ich wtedy… Polacy.
Działaczy przekonał także obietnicą nauki języka polskiego
Heynen objął wtedy rodzimą kadrę. Belgowie mieli jeszcze mniej znanych nazwisk, a zdołali awansować do półfinału mistrzostw Europy 2017. To była największa niespodzianka turnieju rozgrywanego w Polsce. W meczu o brązowy medal ulegli Serbom.
Belg prowadził także kilka zespołów klubowych. Teraz jest trenerem niemieckiego VfB Friedrichshafen i dostał zgodę od polskiego związku, by łączyć oba stanowiska. Znany jest także z PlusLigi - w latach 2013-15 pracował z siatkarzami Transferu Bydgoszcz. A szkoleniową karierę zaczynał z Noliko Maseeik, belgijski klub objął w 2005 roku i spędził tam siedem lat. Wcześniej występował w nim w roli rozgrywającego. Zresztą to jedyny klub, z jakim był związany jako zawodnik. Rok pracował też w tureckim Ziraat Bankasi Ankara (2012/13) i francuskim Tours VB (2015/16).
Działaczy PZPS Heynen przekonał także obietnicą nauki języka polskiego. Zdaniem Belga po 4-5 miesiącach będzie już w stanie poprowadzić trening w tym języku. Trudno mu nie wierzyć, skoro opanował już m.in. angielski, niemiecki, francuski.
W pracy stawia na zespołowość i integrację. Nie lubi tzw. gwiazdorzenia, potrafi podjąć kontrowersyjne decyzje i często posługuje się niekonwencjonalnymi metodami. Nie należy do trenerów spokojnych, analitycznych. Jest żywiołowy, energiczny i przy boisku zachowuje się tak, jakby sam chciał za chwilę się na nim znaleźć.
Kontrakt z polską federacją podpisał do igrzysk w Tokio w 2020 roku. "Zawsze moim marzeniem było zdobycie medalu olimpijskiego. Polska siatkówka na to zasługuje" - mówił w kilku wywiadach.
PAP
Czytaj więcej