Plagiat we wniosku prokuratury o aresztowanie Gawłowskiego
- Obszerna część wniosku prokuratury o zatrzymanie i aresztowanie posła Stanisława Gawłowskiego to żywcem przepisane fragmenty prac prof. Andrzeja Marka, a zarzuty dotyczą łamania przepisów, które nie istnieją od 7 lat - donosi RMF FM. Błędy we wniosku wytknął śledczym obrońca posła Roman Giertych. Pikanterii nadaje fakt, że jeden z zarzutów wobec posła PO dotyczy popełnienia przez niego plagiatu.
Według stacji, wysłany do Sejmu wniosek prokuratury o zatrzymanie i aresztowanie posła PO Stanisława Gawłowskiego zawiera co najmniej 12 fragmentów skopiowanych z komentarza do Kodeksu karnego autorstwa prof. Andrzeja Marka.
Prokuratora tworząc wniosek nie użyła przypisów, nie oznaczyła również cytatów - w większości przypadków posługiwała się nimi bez użycia cudzysłowu. Łącznie zapożyczyła w ten sposób około 60 wierszy tekstu - informuje reporter RMF FM.
Dla dociekliwych, upierdliwych i niedowierzających: w tekście:https://t.co/bI5R7zWB3V
— Tomasz Skory (@TomaszSkory) 5 lutego 2018
znajdziecie skany wniosku prokuratury.
Poniżej - fragmenty komentarza do k.k. prof. Marka.
To, co żywcem z niego we wniosku zerżnięto - wytłuściłem: pic.twitter.com/pt79ufiQj3
Jedno słowo na sześć wierszy
W całym wniosku prokuratura zmieniła tylko kilka pojedynczych słów cytując publikację prof. Marka.
Widać to m.in. na stronie 20, gdzie słowo "przekupstwa" zastępuje słowem "przestępstwa", nie zmieniając nic w reszcie liczącego sześć wierszy fragmentu. W innym zdaniu autorzy dołożyli tylko słowo "zatem".
We wniosku prokuratura tylko raz wspomina, że posługuje się pracą naukową prof. Marka. Zaznacza to w sposób niejasny i niewłaściwy podając w nawiasie: "(komentarz do art. 12 kodeksu karnego Andrzej Marek)". Nie wiadomo, której części dotyczy treść tego nawiasu.
Nieaktualny przepis
W jednym z przekopiowanych fragmentów prokuratura nie sprawdziła, czy opisany przez prof. Marka stan prawny jest aktualny.
Już w środę o tej nieprawidłowości we wniosku prokuratury informował obrońca Gawłowskiego Roman Giertych i zwrócił się o poprawienie wniosku.
"Dokładna analiza tego wniosku wykazała, że w jego treści zawarte są błędy formalne polegające na posługiwaniu się przepisami prawa karnego nie obowiązującymi w dacie popełniania czynu oraz przepisami ustaw stanowiącymi podstawę znamienia czynu, które nie obowiązywały ani w dacie czynu, ani nie obowiązują dziś" - pisze Giertych.
Dalej wyjaśnia: "Chodzi tutaj o zarzut IV wniosku, który został sformułowany jako działanie »wbrew przepisom ustawy o ochronie informacji niejawnych (...) tj. o czyn z art. 266§2 kk.« Na stronie 28 i 29 uzasadnienia wniosku Prokuratura doprecyzowuje w jaki sposób zostało dokonane to przestępstwo i pisze:
»Penalizacji na podstawie art. 266§2 podlega ujawnienie przez funkcjonariusza publicznego osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową«. Problem polega na tym, że pojęcie »tajemnicy służbowej« zniknęło z polskiego prawa w roku 2011 (rzekomy czyn posła Gawłowskiego miał miejsce w 2013 roku) z chwilą wejścia w życie nowelizacji kodeksu karnego. Co gorsza na stronie 29 uzasadnienia wniosku Prokuratura wskazuje, że ustawą którą miałby złamać swoim czynem poseł Gawłowski jest »ustawa z dnia 22 stycznia 1999 roku o ochronie informacji niejawnych«. Tymczasem ustawa ta została uchylona w roku 2011 i to właśnie ta zmiana wykreśliła z całego prawa pojęcie »tajemnicy służbowej«".
Podejrzenie korupcji i plagiatu pracy doktorskiej
Gawłowski to zachodniopomorski poseł PO i sekretarz generalny Platformy. Prokuratura zamierza postawić mu zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym.
Chodzi o okres kiedy Gawłowski pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska, w rządach PO-PSL.
- Obszerny i skrupulatnie zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na to, że w związku z pełnioną funkcją przyjął jako łapówki co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Zarzuty, które prokuratura zamierza ogłosić posłowi, dotyczą również nakłaniania do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych oraz ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu pracy doktorskiej - informowała w grudniu rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik.
Sam poseł twierdzi, że jest niewinny i prokuratura nie ma żadnych dowodów.
W grudniu ubiegłego roku funkcjonariusze CBA przeszukali jego warszawskie mieszkanie, a dzień później dom w Koszalinie.
Pod koniec stycznia Stanisław Gawłowski zrzekł się immunitetu.
Sejmowa komisja regulaminowa ma wydać opinię, czy oświadczenie Gawłowskiego jest poprawne pod względem formalnym. Komisja ma też rozpatrzyć wniosek prokuratury o wyrażenie zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie posła.
RMF FM, polsatnews.pl
Czytaj więcej