Właściciel lokalu w Ełku, obok którego zginął 21-latek, przyznał się do udziału w bójce
Właściciel baru z kebabem w Ełku (Warmińsko-Mazurskie), obok którego w noc sylwestrową 2016/2017 doszło do zabójstwa 21-letniego mężczyzny, składał w czwartek wyjaśnienia przed Sądem Rejonowym w Ełku. Algierczyk przyznał się do udziału w bójce i nieudzielenia pomocy poszkodowanemu.
Następna rozprawa jest zaplanowana na 23 kwietnia, wtedy sąd przesłucha świadków.
Sprawa dotyczy głośnych wydarzeń z nocy 31 grudnia 2016 r. na 1 stycznia 2017 r. w pobliżu prowadzonego przez cudzoziemców baru z kebabem w centrum Ełku. Przed lokalem doszło do awantury po tym, jak młody mężczyzna zabrał stamtąd dwie butelki napojów i z niego wybiegł. W pościg za nim ruszył pracujący w barze Tunezyjczyk oraz właściciel lokalu. Doszło do szarpaniny, w trakcie której ełczanin został śmiertelnie ugodzony nożem. Właściciel baru został oskarżony o udział w bójce i nieudzielenie pomocy, zaś Tunezyjczyk o zabójstwo.
Algierczyk z polskim obywatelstwem Larbi A. przyznał się w czwartek do zarzutów postawionych przez prokuraturę. Przed sądem w Ełku relacjonował przebieg wydarzeń.
Widział "przedmiot wyglądający jak nóż"
Jak tłumaczył, wszystko zaczęło się od skradzionych z baru dwóch butelek z napojami przez ełczanina Daniela R. Właściciel baru mówił, że wybiegł za nim, żeby je odzyskać. Udało mu się wyrwał butelki z rąk mężczyzny.
- Ja nie chciałem żadnych problemów. Jak odebrałem butelki, on próbował mnie uderzyć, ale odsunąłem się. Wtedy zjawił się Asad (Tunezyjczyk oskarżony o zabójstwo - red.). Doszło między nimi do bójki. Obserwowałem to z jakiejś odległości, ale wszystkiego nie widziałem - mówił przed sądem oskarżony Larbi A. Dodał, że widział w kieszeni Tunezyjczyka przedmiot wyglądający jak nóż.
Algierczyk mówił, że wielu rzeczy już nie pamięta. Sędzia Renata Berkane odczytała jego wcześniejsze wyjaśnienia, złożone zaraz po zdarzeniu. Sąd zaprezentował też eksperyment procesowy nagrany przez prokuraturę.
Nagranie prokuratury
Na nagraniu można było zobaczyć jak Larbi A. opowiadał więcej szczegółów niż przed sądem. Z zaprezentowanego eksperymentu wynikało, że Tunezyjczyk miał ze sobą nóż. Właściciel baru widział, że jego kolega uderza Daniela R., ale był zbyt daleko, by ocenić, czy zadawał mu ciosy nożem czy pięściami. Poza tym była noc. Larbi A. widział natomiast jak poszkodowany Daniel R. po bójce słania się na nogach i próbuje wstać. Potem obaj cudzoziemcy wrócili do baru, nie udzielając pomocy 21-latkowi z Ełku.
Początkowo prokuratura obu cudzoziemcom postawiła zarzut współudziału w zabójstwie, obaj trafili do aresztu. Ostatecznie pod koniec maja 2017 roku, po zebraniu różnych dowodów właścicielowi baru prokuratura zmieniła zarzuty na łagodniejsze.
Sprawa Algierczyka mogła rozpocząć się we wrześniu ubiegłego roku. Oskarżony przyznał się do postawionych zarzutów. Do sądu trafił wniosek o orzeczenie kary bez przeprowadzania rozprawy. We wniosku była mowa o roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, dozorze policyjnym i 5 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonych - rodziny zmarłego. Jednak to rodzina nie zgodziła się na taki wymiar kary i proces musi być prowadzony w normalnym trybie.
Zamieszki po zabójstwie
Prokuratura w czwartek podtrzymała swój wniosek w niezmienionej wersji. Jako oskarżyciele posiłkowi w tej sprawie występują: matka i siostra Daniela R. Sąd odroczył w czwartek prowadzenie sprawy do 23 kwietnia. Wtedy przesłucha świadków zdarzenia.
12 marca przed Sądem Okręgowym w Suwałkach ruszy też proces Tunezyjczyka oskarżonego o zabójstwo ełczanina.
Po śmierci 21-latka w Ełku wybuchły zamieszki. W tłumie mieszkańców, którzy zebrali się na ulicy przed barem, były osoby pijane i agresywne. Rzucano petardami, butelkami i kamieniami w stronę policjantów i radiowozów, wybijano szyby w witrynie lokalu.
Policja zatrzymała ponad 30 osób. Większość podejrzanych już dobrowolnie poddała się karze.
PAP
Czytaj więcej