"Wprowadźcie przepis o kłamstwie katyńskim, też dajcie 3 lata więzienia i egzekwujcie od Rosjan"

Zgodnie z procedowanymi w parlamencie przepisami ustawy o IPN, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. O nowelizacji ostro wypowiedział się Izrael, który twierdzi m.in., że to próba "fałszowania historii".

 

- Nie ma co się łudzić, że w taki czy inny sposób (nowelą ustawy o IPN) całkowicie wyeliminujemy tego typu incydenty w przestrzeni światowych mediów - ocenił w "Graffiti Popołudniowym" prof. Antoni Dudek.

 

W jego ocenie, problem polega na tym, że "w przeciągu kilkudziesięciu ostatnich godzin Polska wizerunkowo bardzo straciła".

 

- Pytanie, czy warto było wszczynać tę sprawę, żeby kilkadziesiąt milionów razy (ok. 30 mln - red.) użyto w przestrzeni internetowej pojęcia "polskie obozy zagłady", czy "polskie obozy śmierci" - argumentował.

 

"Rząd nie przeprowadził analizy konsekwencji"

 

Politolog Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie wyraził opinię, że "rząd PiS nie przeprowadził należytej analizy konsekwencji i zagrożeń związanych z tą inicjatywą".

 

- A teraz, gdy Izrael zaprotestował, rząd nie może pozwolić sobie, żeby inne państwo ingerowało w nasz proces legislacyjny, więc ustawa zostanie uchwalona. Zobaczymy, co będzie dalej. Teraz będziemy mogli wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego rozliczać. Mam nadzieję, że za dwa lata poinformuje on, ilu oszczerców udało mu się postawić przed polskim sądem i skazać za szkalowanie państwa i narodu polskiego – powiedział Dudek.

 

Prowadzący program Piotr Witwicki przywołał jeden z argumentów płynących z Ministerstwa Sprawiedliwości, że zapisane w ustawie kary mają odstraszać.

 

- Zanim kogoś odstraszymy, musimy mieć jakieś przykłady (skazania) - skomentował prof. Dudek i poddał w wątpliwość, by "powszechną stała się na świecie wiedza, że w Polsce jest przepis, dzięki któremu można postawić przed sądem osobę, która używa sformułowań zakłamujących wiedzę o holokauście".

 

"Gdyby Polska wynajęła renomowaną amerykańską kancelarię, skuteczność byłaby większa"

 

- Jeżeli państwo polskie chce drogi sądowej, to można, moim zdaniem, pozywać oszczerców przed sądami krajów, w których do tych oszczerstw dochodzi. Jestem przekonany, że gdyby Polska wynajęła renomowaną amerykańską kancelarię, za bardzo duże pieniądze, która zaczęłaby masowo słać pozwy do różnych redakcji i udałoby się jej wygrać któryś z tych procesów, to skuteczność prawdopodobnie byłaby większa niż wpisywanie do naszych przepisów kar więzienia - argumentował profesor.

 

- Możemy za chwilę pójść dalej i egzekwować od Rosjan pewne rzeczy. Wprowadźmy np. przepisy, które będą skazywały za podważanie autorów zbrodni katyńskiej. Przecież w Rosji dość powszechnie zdarzają się przypadki kwestionowania odpowiedzialności sowietów za zbrodnię katyńską. Można powiedzieć: wprowadźcie przepis o kłamstwie katyńskim, też dajcie 3 lata więzienia i egzekwujcie od obywateli rosyjskich to prawo - zauważył.

 

Prof. Dudek podkreślił, że idea zwalczania "szkalowania Polski jest słuszna, ale chodzi o metody, jakimi to będzie zwalczane".

 

- Załóżmy, że polski prokurator uruchomi procedurę, która będzie zmierzała do postawienia jakiegoś amerykańskiego polityka przed polskim sądem. I co dalej? Czy powagę państwa buduje nieskuteczne prawo, którego nie jest w stanie egzekwować? - zapytał.

 

polsatnews.pl, Polsat News

Czytaj więcej