Syn Polki i Duńczyka pozostanie w Polsce. Sąd Najwyższy oddalił skargę ojca
Zagraniczny wyrok ws. władzy rodzicielskiej polski sąd zawsze musi ocenić w kontekście dobra dziecka - uznał w środę Sąd Najwyższy, który oddalił skargę kasacyjną Duńczyka ws. uznania w Polsce wyroku tamtejszego sądu dotyczącego jego syna, którego ma z polską matką.
- SN ma na uwadze to, że orzeczenia sądów zagranicznych powinny być automatycznie uznawane w Polsce. Zasadą jest uznawanie orzeczeń sądów zagranicznych. Niemniej jednak nie można pomijać kwestii, że są przepisy, które mogą spowodować, że jednak do tego nie dojdzie - mówiła w uzasadnieniu postanowienia sędzia SN Bogumiła Ustjanicz. Dodała, że w tej sprawie prawidłowo oceniono, iż uznanie duńskiego wyroku byłoby sprzeczne z dobrem dziecka.
Kilkuletnia batalia
Sprawa była kolejną odsłoną batalii sądowej, która od kilku lat toczy się między matką, a ojcem dziecka. Chłopiec - obecnie blisko 8-letni - urodził się w Danii. Gdy dziecko ukończyło trzy lata rodzice rozstali się, zaś wkrótce potem matka wyjechała z synem do Polski nie informując o tym ojca.
W marcu 2015 roku duński sąd w Viborg prawomocnie orzekł o zniesieniu wspólnej władzy rodzicielskiej nad dzieckiem i przyznał wyłączną władzę rodzicielską ojcu dziecka. Wyrok ten obowiązuje jednak tylko w Danii. Ojciec dziecka wniósł więc o jego uznanie w Polsce.
Sąd oddalił wniosek ojca
Polski sąd pierwszej instancji uwzględnił wniosek ojca, ale w marcu zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku zmienił orzeczenie i oddalił wniosek ojca. Sąd ten przypomniał, że na gruncie polskiego prawa jedną z naczelnych zasad jest przyznanie nadrzędnej wartości w każdym postępowaniu dotyczącym dziecka tzw. kryterium dobra dziecka. Tymczasem, jak wskazywał SA, dziecko od samego początku było pod pieczą matki, w Polsce przebywa dłużej niż w Danii, a swoją obecną sytuację traktuje jako ustabilizowaną.
Skargę kasacyjną od orzeczenia wniósł do SN ojciec dziecka. SN rozpoznał sprawę dwa tygodnie temu, a w środę postanowił o oddaleniu skargi.
Sędzia Ustjanicz zaznaczyła, że uznanie wyroku wiązałoby się ze skutkami niekorzystnymi dla dobra dziecka. Wskazała, że dziecko pozostawało pod opieką matki od urodzenia, a władza rodzicielska jest wykonywana. - Po uznaniu wyroku matka nie mogłaby podejmować wielu decyzji dotyczących dziecka, np. w odniesieniu do jego leczenia, czy nauki. (...) Po uznaniu wyroku doszłoby do naruszenia stanu bezpieczeństwa oraz systemu emocjonalnego dziecka - dodała.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze