Apel o ułaskawienie strażaka skazanego za śmiertelny wypadek w drodze do pożaru. "Przez lata ratował innych"
W drodze na akcję gaśniczą Edward Pruśniewski uderzył strażacką scanią w auto, którym kierowała 53-letnia nauczycielka. Kobieta zmarła na miejscu, a strażak został skazany na dwa lata więzienia. Związek Ochotniczych Straży Pożarnych RP zbiera podpisy pod apelem do prezydenta RP o ułaskawienie 65-latka. "Zamiast odpoczywać na emeryturze, spędzi dwa lata w więzieniu" - argumentują strażacy.
30 listopada 2014 r. Edward Pruśniewski - kierowca Ochotniczej Straży Pożarnej w Bielawie (woj. mazowieckie) - kierował wozem strażackim w drodze na akcję gaśniczą w Kępie Okrzewskiej. Gdy w miejscowości Brześce wyprzedzał kolumnę pojazdów, cinquecento, którym kierowała 53-letnia nauczycielka, rozpoczęło manewr skrętu w lewo. Wtedy uderzyła w nie strażacka scania.
Później pchała przed sobą zmiażdżone auto przez ok. 75 metrów. Pomimo reanimacji kobieta kierująca cinquecento zmarła na miejscu.
Mężczyzna nie przyznał się do winy. - Nie zahamowałem, bo było ryzyko, że przewrócę wóz - tłumaczył i dodał, że nie zdawał sobie sprawy, iż przez kilkadziesiąt metrów pcha zmiażdżonego fiata. - Nie widziałem go zza kierownicy. Myślałem, że uderzył w nasze koło i odbił się – tłumaczył.
Piaseczyńska prokuratura wnioskowała dla Pruśniewskiego o karę roku pozbawienia wolności, trzyletni zakaz kierowania samochodami oraz 40 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziny kobiety.
Sąd Rejonowy w Piasecznie był jednak surowszy i w lutym ubiegłego roku skazał strażaka na dwa lata więzienia, pięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów i nakaz zapłacenia po 20 tys. złotych córce i mężowi zmarłej kobiety.
Strażacy podważają ustalenia biegłych
W październiku Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał wyrok pierwszej instancji. Prokurator wnioskował wówczas o wyrok w zawieszeniu.
Jak podkreślał sędzia, kierowca wozu strażackiego jechał "pod prąd", pojazdem wypełnionym wodą, na terenie, gdzie znajdowały się domy i szkoła. Jak wskazano, strażak przekroczył dozwoloną prędkość o 131 proc.
Według pełnomocnika córki i męża zmarłej, oba wyroki były sprawiedliwe. - Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony, bo wyrok niewiele zmienia. Żony nikt mi nie zwróci - mówił małżonek ofiary wypadku.
Adam Nowak ze Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w rozmowie z polsatnews.pl podważa jednak ustalenia biegłych sądowych. - Z naszych wyliczeń wynika, że wóz strażacki musiałby poruszać się z prędkością 91 km/h. To niemożliwe, ponieważ systemowa blokada w wozie nie pozwala na przekroczenie 89 km/h - wyjaśnia.
"Dobrowolnie i społecznie wykonywał służbę w OSP"
Po wyroku sądu drugiej instancji związek strażaków-ochotników rozpoczął zbiórkę podpisów pod petycją do prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawienie Prusińskiego.
Na stronie akcji podkreślono, że Pruśniewski był kierowcą OSP od 35 lat. W chwili wypadku posiadał uprawnienia i przeszkolenie do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi oraz aktualne badanie lekarskie. Zarówno on, jak i pozostali strażacy biorący udział w wypadku, byli trzeźwy.
"Skazany przez praktycznie całe swoje dorosłe życie, tj. od ok. 15. roku życia dobrowolnie i społecznie wykonywał służbę w Ochotniczej Straży Pożarnej" - informują strażacy. Jak podkreślają, Pruśniewski "bezpośrednio uczestniczył w ponad tysiącu zdarzeń, w czasie których narażał swoje życie i zdrowie celem ratowania życia, zdrowia i mienia innych osób".
Mężczyzna za swoją służbę strażacką został odznaczony brązowym, srebrnym i złotym "Medalem za zasługi dla pożarnictwa" oraz najwyższym korporacyjnym odznaczeniem "Złotym Znakiem Związku Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej".
- Druh Pruśniewski jest zawodowym kierowcą. Pracował m.in. jako kierowca autobusu. Przez całe swoje życie nie dostał ani jednego mandatu ani punktów karnych - przekonuje Nowak, który jest organizatorem zbiórki podpisów pod petycją.
Problemy zdrowotne strażaka
Skazany strażak cierpi na złośliwy nowotwór. "Oczywistą jest rzeczą, że specjalistyczne leczenia onkologiczne może być przeprowadzone tylko w warunkach wolnościowych" - podkreślają strażacy organizujący zbiórkę podpisów pod petycją.
Problemy zdrowotne ma również żona Pruśniewskiego.
W lutym Sąd Rejonowy w Piasecznie ma rozpatrzyć wniosek o odroczenie wykonania kary. Do tego czasu skazany strażak pozostaje na wolności. - Pan Pruśniewski kontynuuje obecnie leczenie - mówi nam pełnomocnik strażaka, dr Dariusz Kała.
Spadek motywacji
Zdaniem Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP "nadzwyczaj surowy wyrok" wydany wobec kierowcy "z pewnością będzie niósł negatywne skutki dla aktywności strażaków-ochotników, stanowiących istotny element systemu bezpieczeństwa publicznego".
Nowak podkreśla, iż utrzymanie wyroku dla Pruśniewskiego może się przyczynić do spadku motywacji strażaków-ochotników. - Sąd wylał dziecko razem z kąpielą - ocenił.
Do tej pory pod petycją podpisało się ponad 4,7 tys. osób. Organizatorzy mają nadzieję na to, że sprawa Pruśniewskiego spowoduje w przyszłości zmianę przepisów dot. poruszania się po jezdni pojazdów uprzywilejowanych.
polsatnews.pl, kurierpoludniowy.pl
Czytaj więcej
Komentarze