Oszuści próbują zarobić na tragedii Mackiewicza. Podszywają się pod Fundację Kukuczki
Akcja ratownicza podjęta przez polskich himalaistów na Nanga Parbat, którzy w rekordowym czasie wspięli się na wysokość ponad 6 tys. metrów, aby ratować Elisabeth Revol i Tomasza Mackiewicza, jest wykorzystywana przez oszustów do wyłudzenia pieniędzy. Polscy wspinacze apelują w mediach społecznościowych, by uważać na fałszywe zbiórki.
Oszuści podszywają się pod fundację, zbierając pieniądze dla rodziny Tomasza Mackiewicza. Fundacja Kukuczki poinformowała, że w chwili obecnej nie prowadzi takiej kwesty.
"Prosimy o ostrożność" - napisano.
Dotychczas w internecie funkcjonują dwie legalne zbiórki funduszy dla rodziny zaginionego na Nanga Parbat Mackiewicza.
Jedną z nich prowadzi prowadzi Masha Gordon, przyjaciółka Francuzki Elisabeth Revol. Himalaistka była partnerką wspinaczkowa Mackiewicza. "Proszę, proszę, proszę kontynuujcie zbieranie pieniędzy dla żony Tomka - Anny - i jego trójki dzieci. Jesteśmy zdruzgotani tym, że ekipa ratunkowa nie była w stanie mu pomóc. Osobiście zajmę się wszystkimi wpłaconymi pieniędzmi" - zaapelowała Rosjanka.
"Pomóżcie nam zadbać o Maxia, Tonię, Zojkę"
Druga zbiórka prowadzona jest przez Małgorzatę Sulikowską, siostrę himalaisty. Akcja crowdfundingowa zatytułowana jest "Gdzieś na szczycie góry, wszyscy spotkamy się".
"Nadzieja umiera ostatnia. Podobno. Nasza umarła. Tomek, nasz fighter i bohater, został na Nanga Parbat. Na pokonanej przez siebie Nagiej Górze" - napisała siostra himalaisty.
Zebrane pieniądze mają trafić do bliskich Mackiewicza, w tym do jego dzieci.
"Potrzebujemy Was, wszystkich tych osób, które niczym lawiny zalewają nas ciepłymi myślami, słowami, ogromnym sercem, współczuciem. Trójka dzieci nie doczeka się na powrót Taty. Odłóżmy osądzanie Tomka na bok. Spójrzmy na dzieci, których tata, nie będzie mógł zadbać o ich przyszłość. Proszę, pomóżcie nam zadbać o Maxia, Tonię, Zojkę. Nie zostawimy ich. Nie możemy. W imię Tomka" - napisano.
Był "w stanie agonalnym"
W czwartek, jak podają niektóre źródła, Mackiewicz wraz z Francuzką zdobył szczyt Nanga Parbat. Polak opadł jednak z sił, schodząc z góry i ostatecznie zatrzymał się na wysokości 7200 m, gdzie czekał na ratunek. Wspinacz doznał tzw. ślepoty śnieżnej i licznych odmrożeń uniemożliwiających samodzielne poruszanie się.
Revol ruszyła niżej, by zwiększyć szansę na spotkanie się z ekipą ratowniczą. Francuzka wyznała, że gdy zostawiała Mackiewicza, nie było już z nim żadnego kontaktu.
Kierownik komitetu organizacyjnego narodowej wyprawy na K2 Janusz Majer w rozmowie z Polsat News w sobotę powiedział, że Francuzka zostawiła Mackiewicza "w stanie agonalnym".
Revol uratowana
Ratownikom, uczestnikom polskiej wyprawy na K2, którzy operowali w odległym o 200 km rejonie, udało się szybko przemieścić pod Nangę Parbat i pomóc dotrzeć Revol do obozu pierwszego, skąd cały zespół został zabrany śmigłowcami. Dalsza akcja ratownicza mająca na celu pomoc Mackiewiczowi okazała się niemożliwa zarówno ze względu na pogarszającą się pogodę, jak i zmęczenie Adama Bieleckiego oraz Denisa Urubko. Himalaiści po kilkunastogodzinnym wspinaniu się w ekspresowym tempie muszą odpocząć.
Komentarze