"Klonowanie zwierząt czy ludzi jest otwieraniem puszki Pandory"
- Nie wiemy, jakie konsekwencje może przynieść w przyszłości tego rodzaju naruszanie naturalnego porządku świata ludzi i zwierząt - mówił Polsat News ks. prof. Andrzej Kobyliński, bioetyk UKSW w Warszawie. Odniósł się w ten sposób do sklonowania dwóch makaków w Chinach. To pierwsze naczelne, które narodziły się w wyniku stworzenia organizmów o identycznym materiale genetycznym, co materiał dawcy.
Ks. Kobyliński zauważył, że eksperymenty z klonowaniem są jak "otwieranie puszki Pandory".
Jako przykład ostrzeżenia podał owcę Dolly.
- Zauważmy, że słynna owca sklonowana ponad 20 lat temu żyła bardzo krótko i miała bardzo zły stan zdrowia - powiedział.
Dodał, że nie trzeba szukać przypadków klonowania organizmów w Chinach.
- Mamy już na naszym kontynencie prawo, które zezwala na klonowanie ludzkich istnień i utrzymywanie embrionów do 14. dnia życia w Wielkiej Brytanii. Komórki macierzyste są wykorzystywane do eksperymentów w różnych laboratoriach - zauważył.
Odniósł się też do możliwych negatywnych skutków klonowania ludzi, nie w celach terapeutycznych.
- Wielu naukowców używa metody zabawy w pana Boga. Nie wiemy, jak mogą funkcjonować np. psychiki ludzi sklonowanych. Nie wiemy, kogo mogą w przyszłości klonować reżimy totalitarne. To jest te słynne ryzyko, że ktoś będzie chciał klonować Lenina, Hitlera, Stalina, czy inne potworne postaci z historii - mówił.
W środę naukowcy z Instytutu Neurobiologii Chińskiej Akademii Nauk poinformowali o udanym sklonowaniu dwóch makaków. To pierwszy raz, gdy na świat przyszły sklonowane ssaki z rzędu naczelnych. Małpki Zhong Zhong i Hua Hua będą służyć m.in. do testowania leków.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze