Wszczęto śledztwo ws. wybuchu gazu w Mirsku
Na piątkowe popołudnie zaplanowano oględziny prokuratora i biegłych z zakresu pożarnictwa, gazownictwa i budownictwa na miejscu katastrofy budowlanej w Mirsku (Dolnośląskie). W czwartek, po wybuchu butli z gazem runęły dwa piętra kamienicy; nikt nie zginął. Dziewięć osób zostało poszkodowanych.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Tomasz Czułowski powiedział że śledztwo jest prowadzone przez prokuraturę okręgową ze względu na charakter tej sprawy i zagrożenie karą.
Postępowanie toczy się z art. 163 par. 1 kk. Chodzi o spowodowanie zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób albo uszkodzenia mienia w wielkich rozmiarach. Czyn ten zagrożony jest karą od roku do 10 lat więzienia. Jeśli osoby poszkodowane poniosły ciężki uszczerbek na zdrowiu kara może wzrosną do lat 12.
Rzecznik dodał, że miejsce oględzin jest na razie niedostępne ze względów bezpieczeństwa, dlatego nie mogą tam działać ani biegli, ani prokurator.
Kamienica będzie odbudowana
- Niewykluczone, że trzeba będzie użyć specjalistycznego sprzętu, dzięki któremu będzie możliwe dokonanie oględzin przez biegłych z zakresu pożarnictwa, gazownictwa i budownictwa. Biegli specjaliści medycyny sądowej ocenią stan osób poszkodowanych - powiedział prok. Czułowski.
Dodał, że ostatecznie dziewięć osób zostało poszkodowanych w katastrofie (w czwartek służby podawały, że ucierpiało dziesięć osób - red.).
- Osiem osób przebywało w momencie katastrofy w kamienicy, jedna doznała obrażeń stojąc naprzeciwko domu. Wszyscy poszkodowani zostali hospitalizowani - powiedział prokurator.
W czwartek w południe na skutek wybuchu butli gazowej w trzypiętrowej kamienicy w Mirsku zwaliły się dwie kondygnacje. Dach nad głową straciły cztery rodziny; kamienica musi być wyburzona, ale ma być ponownie odbudowana. Swoje mieszkania musieli opuścić mieszkańcy dwóch sąsiadujących kamienic. Nadzór budowlany sprawdza, czy za kilka dni będą mogli powrócić do domów.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze