Uratowano bielika złapanego w sidła przez kłusowników. Krążyło nad nim stado kruków
W ośrodku rehabilitacji dzikich ptaków w Bukwałdzie na Warmii wypuszczono w piątek na wolność samicę bielika, którą uratowano z wnyków zastawionych w lesie przez kłusowników. Bielik trafił na kurację do ośrodka, dzięki pomocy wolontariuszy z "Ptasiej straży".
Jak powiedziała dr Ewa Rumińska z Fundacji Albatros, prowadząca ośrodek rehabilitacji dzikich ptaków w Bukwałdzie, czteroletnia samica bielika o imieniu Nut po zakończeniu kuracji jest w tak dobrej formie, że mogła już wrócić na wolność.
Bielik trafił do ptasiego szpitala na początku stycznia. Znaleziono go w lesie k. Lamkowa, był zaplątany w sidła ze stalowej linki. W ośrodku opatrzono mu ranę na nodze i wydobrzał. Poddano go też obserwacji, bo było podejrzenie, że mógł połknąć trutkę wykładaną czasem z padliną przez osoby, które wbrew prawu zastawią pułapki na jastrzębie i inne ptaki drapieżne.
Policja ustala, kto rozstawił wnyki
Zaplątanego w sidła bielika znaleźli mieszkańcy pobliskiego gospodarstwa, którzy za pośrednictwem Fundacji Albatros wezwali na pomoc "Ptasią straż", czyli grupę wolontariuszy, wyszkolonych w podejmowaniu interwencji w terenie.
Według Jerzego Zdunka z "Ptasiej straży" pomoc przyszła w samą porę, bo bielik był już wyczerpany i krążyło nad nim stado kruków. Straż zabrała drapieżnika do Bukwałdu. Wcześniej powiadomiono o zdarzeniu policję, która spisała protokół i będzie ustalać, kto rozstawił wnyki.
Działająca od ub. roku w powiecie olsztyńskim "Ptasia straż" jest grupą ok. 45 wolontariuszy, którzy po przeszkoleniu i wyposażeniu w niezbędny sprzęt pomagają rannym lub chorym ptakom. Udzielają wskazówek osobom, które znalazły dzikiego ptaka i nie wiedzą, jak postępować w tej sytuacji, a w razie potrzeby jadą na miejsce, udzielają wstępnej pomocy i przewożą zwierzę do kliniki w Bukwałdzie.
- Nasi strażnicy, to ludzie w bardzo różnym wieku i różnych zawodów. Jedno ich łączy, są bardzo zaangażowani w pomoc zwierzętom - powiedziała dr Rumińska.
Samica bielika uratowana już po raz drugi
Wypuszczona w piątek na wolność samica bielika już po raz drugi zawdzięcza życie miłośnikom przyrody. W 2014 r. rannego młodego drapieżnika znaleziono pod gniazdem w nadleśnictwie Cierpiszewo w woj. kujawsko-pomorskim. Za pośrednictwem ornitologów z Komitetu Ochrony Orłów trafił wówczas do ośrodka rehabilitacji zwierząt pod Włocławkiem. Po przejściu tam trzymiesięcznej rekonwalescencji wrócił do naturalnego środowiska.
Przed wypuszczeniem na wolność samicy bielika nadano imię Nut, które wybrali jej internauci. Ptak został wtedy zaobrączkowany i wyposażony w nadajnik GPS. Dzięki temu wiadomo, że podczas swoich wędrówek pokonał dystans ponad 15 tys. km. Zanim Nut trafiła do Bukwałdu odwiedziła m.in. obwód kaliningradzki Federacji Rosyjskiej. W Bukwałdzie założono jej nowy nadajnik, co pozwoli śledzić jej dalsze losy.
Jastrzębiowaty w godle Polski
Bieliki są największymi polskimi ptakami drapieżnymi. Rozpiętość ich skrzydeł dochodzi do 240 cm, a długość ciała do 95 cm. W naszym kraju podlegają ścisłej ochronie gatunkowej. Ich liczebność szacowana jest na 1000-1200 par, z czego ponad 200 gniazduje na Warmii i Mazurach.
Prawdopodobnie to właśnie wizerunek bielika widnieje w godle Polski. Wbrew obiegowym opiniom bieliki nie są orłami. Gatunkowo zaliczono je do rodziny jastrzębiowatych i odrębnej podrodziny - tzw. orłamów o charakterystycznych nieopierzonych skokach.
PAP
Komentarze