"Rz": psycholog badająca świadków wypadku byłej premier to żona znajomego B. Szydło
Biegłą badającą świadków wypadku z udziałem limuzyny byłej premier Beaty Szydło zmieniono na inną psycholog - żonę przedsiębiorcy, który startował do Sejmu z tego samego okręgu co późniejsza premier - ustaliła "Rzeczpospolita". Prokuratura nie wyjaśniła, dlaczego powołano właśnie tę ekspertkę. A jej opinie na temat zdolności postrzegania świadków różnią sie od ustaleń pierwszej biegłej.
Świadkowie wypadku, do którego doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu, najpierw byli przesłuchiwani przez Elżbietę Wrońską - psycholog kliniczną z listy biegłych Sądu Okręgowego w Krakowie. Wystawiła ona pozytywne opinie psychologiczne - potwierdzające pełną zdolność świadków do oceny zdarzeń.
Jednak z kolejnymi czterema świadkami rozmawiała już inna ekspertka.
Chodzi o Joannę Łuczyńską-Nieśpielak, żonę Jeremiego Nieśpielaka, który startował w 2011 roku do Sejmu z oświęcimskiej listy PiS, okręgu nr 12. Łuczyńska-Nieśpielak jest psychologiem uprawnionym do badań psychologicznych w zakresie psychologii transportu.
"Mogły podważyć wiarygodność świadków"
"Niewątpliwie Jeremi Nieśpielak zna Beatę Szydło, która wtedy była szefową zarządu PiS w zachodniej Małopolsce i decydowała o kandydatach partii w wyborach" - pisze "Rz". Z ustaleń gazety wynika, że druga psycholog sporządziła opinie, które mogły podważać wiarygodność świadków - zawierały stwierdzenia mogące budzić wątpliwość na temat ich umiejętności postrzegania zdarzeń.
Kontrowersje budzi także fakt, że Joanna Łuczyńska-Nieśpielak nie jest biegłą sądową z listy sądu.
Prokuratura nie wyjaśniła dziennikarzom, dlaczego została wytypowana do stworzenia kolejnych ekspertyz, skoro dysponowano listą 30 ekspertów. Prokurator Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie przekazał tylko, że "inni biegli nie mogli w tym dniu uczestniczyć w powyżej wymienionej czynności".
Istotne rozbieżności w zeznaniach
Ekspertyzy psychologów mają znaczenie, ponieważ zeznania funkcjonariuszy BOR i świadków cywilnych wypadku z udziałem rządowej limuzyny są rozbieżne.
Wszyscy funkcjonariusze BOR zeznali, że w momencie wypadku samochody kolumny rządowej miały włączone sygnały dźwiękowe. Świadkowie, którzy zakończyli spotkanie AA w pobliskim klubie są pewni, że auta jechały "bez dźwięku". Tak samo zeznała pracownica pobliskiej stacji paliw.
Według informacji policji, rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd ówczesnej premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
Jak dotąd prokuratura nie ogłosiła, czy podtrzyma zarzuty wobec kierowcy seicento Sebastiana K.
"Rzeczpospolita", polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze