"Zero tolerancji dla faszyzmu". Zieliński na posiedzeniu sejmowej komisji ws. Marszu Niepodległości
- Stanowisko rządu jest jednoznaczne: zero tolerancji dla propagowania faszyzmu czy innego totalitarnego systemu - powiedział na posiedzeniu sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński. Odpowiedział mu poseł Mirosław Suchoń z Nowoczesnej: - Dzisiaj rząd twierdzi, że będzie walczył z problemem faszyzmu. Jak walczyć z czymś, czego się nie dostrzega - mówił.
Komisja zajmuje się wnioskiem klubu Nowoczesna, o przedstawienie na posiedzeniu Sejmu informacji na temat ustaleń służb co do analizy nagrań i zdjęć z ostatniego Marszu Niepodległości pod kątem m.in. propagowania faszyzmu.
- Zero tolerancji dla propagowania tego, o czym mówi art. 256, paragraf pierwszy KK, a więc propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa. Nawoływania do nienawiści na tle różnić narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych, albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch - mówił Zieliński.
Policja zabezpieczyła "wszelkie dostępne źródła"
Poinformował też, że policja zabezpieczyła materiały ujawnione "zarówno w internecie jak i poprzez monitoring miejski, m.in. (...) filmy video, fotografie, nagrania kamer monitoringu". Zapewnił, że uwzględniono wszelkie dostępne źródła.
- Policja m.in. zwróciła się do 7 stacji telewizyjnych o przekazanie posiadanych materiałów dotyczących przebiegu Marszu Niepodległości. Analizowała pod kątem przydatności w toczącym się śledztwie również materiały nadsyłane na bieżąco przez internautów czy instytucje, np. Rzecznika Praw Obywatelskich - powiedział Zieliński.
Wiceminister dodał, że wszystkie materiały, w tym również te dotyczące ujawnionych transparentów z treścią mogącą wypełniać znamiona czynu z art. 256 paragraf 1 kk były na bieżąco przekazywane do prokuratury.
Jak dodał decyzją komendanta stołecznego policji 4 grudnia powołana została w komendzie stołecznej policji specjalna grupa śledcza, która ma ustalić tożsamość osób, które podczas Marszu Niepodległości używały haseł i transparentów mających charakter "mowy nienawiści".
- W tym celu m.in. w dniu 7 grudnia 2017 r. oraz w dniu 12 grudnia do wszystkich komend wojewódzkich policji w kraju rozesłane zostały celem personalizacji wizerunki łącznie 8 osób. Do chwili obecnej nie otrzymano pozytywnych informacji zwrotnych - powiedział Zieliński.
Dodał, że zwrócono się także do prokuratora w sprawie publikacji wizerunków ustalonych osób, ale prokurator wyraził stanowisko, że "na obecnym etapie śledztwa publikacja jest przedwczesna".
"Działania mogło podjąć miasto"
Policja nie pozostała bierna wobec zdarzeń na Marszu Niepodległości, ale zgodnie z przepisami, w pierwszej kolejności działania w tym zakresie mogło podjąć miasto stołeczne Warszawa - powiedział Zieliński.
Zieliński przywołał art. 20 prawa o zgromadzeniach, który mówi, że "zgromadzenie może być rozwiązane przez przedstawiciela organu gminy, w tym przypadku miasta stołecznego Warszawy, jeżeli jego przebieg zagraża życiu lub zdrowiu ludzi".
"Tych działań nie podjęto" - podkreślił wiceszef MSWiA. "Policja nie pozostała bierna wobec tych zdarzeń, ale jeżeli na miejscu miałaby nastąpić akcja, to w pierwszej kolejności z tego artykułu 20 warto byłoby skorzystać, a tego nie zrobiono" - podkreślił Zieliński.
"Jak walczyć z czymś, czego się nie dostrzega"
Wniosek Nowoczesnej przedstawił poseł Mirosław Suchoń. - Dzisiaj rząd twierdzi, że będzie walczył z problemem faszyzmu, z problemami tego typu. Jak walczyć z czymś, czego się nie dostrzega. To jest pierwsze ważne pytanie, które warto postawić i powtarzać - mówił zwracając się do wiceszefa MSWiA.
- To jest przerażające, że ludzie, którzy skandowali hasła rasistowskie, nawiązujące do faszyzmu, mogli swobodnie maszerować w ramach Marszu Niepodległości, a osoby, które wykrzykiwały hasła antyfaszystowskie, antyrasistowskie zostały przez policje zatrzymane, wylegitymowane i są doniesienia o tym, że są wobec nich prowadzone postępowania - dodał Suchoń.
11 listopada pod hasłem "My chcemy Boga" ulicami Warszawy w Marszu Niepodległości przeszło - jak szacuje policja - ok. 60 tys. osób. Niektórzy uczestnicy demonstracji, oprócz polskich flag, nieśli także transparenty, na których widniały np. hasła: "Wszyscy różni, wszyscy biali" czy "Europa tylko dla białych". Pojawiły się także doniesienia o wykrzykiwaniu haseł takich jak "Sieg Heil", "Biała siła", "Żydzi won z Polski" i "Usunąć żydostwo z władzy".
Śledztwo po Marszu Niepodległości
Po incydencie wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński informował w Sejmie, że podczas stołecznej demonstracji pojawiło się pięć transparentów, które mogły naruszać prawo. Śledztwo w tej sprawie, na podstawie art. 256 par. 1 Kodeksu karnego wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście. Później przejęła je Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Artykuł ten brzmi: "Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Śledczy powierzyli prowadzenie śledztwa policji. Analizą nagrań i zdjęć z Marszu Niepodległości zajęli się m.in. policjanci z wydziału do walki z cyberprzestępczością.
PAP
Czytaj więcej