Zaginięcie Piotra Kijanki. Prokuratura wszczęła śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci
Krakowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zaginięcia 6 stycznia 34-letniego mieszkańca Krakowa Piotra Kijanki - poinformował w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko.
Postępowanie w sprawie zaginionego prowadzi Prokuratura Rejonowa Kraków - Śródmieście Wschód pod kątem art. 155 Kodeksu karnego, dotyczącego nieumyślnego spowodowania śmierci. Jak wyjaśnił prok. Hnatko, taki kierunek śledztwa jest rutynowym działaniem w tego typu zdarzeniach.
- W postępowaniu są przesłuchiwani świadkowie; dotychczas przesłuchano ich kilkunastu, oraz wykonywane są inne czynności procesowe. W zależności od ustaleń, będą podejmowane dalsze działania w tej sprawie - powiedział prok. Hnatko.
Poszukiwania zaginionego kontynuuje również policja.
Poszukiwania z użyciem sonaru i psów tropiących
34-letni Piotr Kijanka w nocy 6 stycznia wyszedł z jednej z restauracji na Placu Nowym w Krakowie i nie wrócił do domu na os. Dąbie ani nie nawiązał kontaktu z rodziną. Jego telefon przestał działać jeszcze w restauracji. Jego sylwetkę zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu - widać tam zaginionego, gdy przechodził ulicą Miodową, a następnie Starowiślną.
Kilka dni po zaginięciu mężczyzny do jego poszukiwań powołano specjalną grupę, złożoną z ekspertów komendy miejskiej i komendy wojewódzkiej policji w Krakowie.
W ubiegłym tygodniu strażacy przeszukiwali sonarem dno Wisły w Krakowie do stopnia wodnego Dąbie, a następnie od stopnia wodnego Dąbie do stopnia Przewóz. Poszukiwania te nie przyniosły rezultatów.
W poszukiwaniach uczestniczyły także specjalne niemieckie psy tropiące, które nawet po tygodniu mogą odnaleźć ślad poszukiwanej osoby. Psy doprowadziły w rejon mostu Kotlarskiego. Jeden wskazał stojącą nad brzegiem ławeczkę, drugi doprowadził do brzegu Wisły. Innych tropów nie podjęły.
Świętowali 30. urodziny
Obecność Piotra Kijanki w rejonie mostu Kotlarskiego potwierdzają świadkowie. Dwójka rowerzystów widziała w tym czasie mężczyznę o podanym rysopisie, jak szedł pod mostem Kotlarskim. Mężczyzna mógł ta trasą wracać nocą do domu po spotkaniu z przyjaciółmi na krakowskim Kazimierzu.
Kilka dni później policjanci przeszukiwali także kanały w rejonie stopnia wodnego Dąbie przy ul. Miedzianej. Również te poszukiwania nie przyniosły rezultatu.
Jak mówiła mediom żona zaginionego mężczyzny, w restauracji na Kazimierzu świętowali razem z mężem i przyjaciółmi jej 30. urodziny. Ona wyszła jednak z restauracji nieco wcześniej. Media podawały, że małżonkowie są trzy lata po ślubie, mają dwuletniego synka i spodziewają się kolejnego dziecka.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze