Śmierć półrocznego Maksymiliana. Są postępowania wyjaśniające ws. prokuratorów, którzy badali sprawę
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego w Rzeszowie prowadzi dwa postępowania wyjaśniające ws. prokuratorów, którzy badali sprawę znęcania się nad półrocznym Maksymilianem i jego siostrą. Chłopczyk trafił do szpitala w stanie krytycznym, zmarł. Podejrzany o znęcanie jest znajomy rodziców.
Jeżeli postępowania wykażą przewinienia któregoś prokuratora - będzie wniosek o wszczęcie wobec niego postępowania dyscyplinarnego.
Chodzi o dochodzenia, jakie dwaj prokuratorzy z Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów prowadzili w sprawie znęcania się nad półrocznym Maksymilianem i jego siostrą Leną - gdy miała 1,5 roku (obecnie ma prawie trzy), oraz uszkodzenia ciała dziewczynki - złamania obu nóżek. Dochodzenia zostały umorzone.
"Nie pozwolę, żeby działali w takich sprawach opieszale"
Przeprowadzenie postępowania dyscyplinarnego przeciwko prokuratorom z Rzeszowa polecił prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
- Nie pozwolę, żeby prokuratorzy działali w takich sprawach opieszale, a zwłaszcza lekceważyli dramat niewinnych, bezbronnych ofiar - mówił na początku stycznia Ziobro pytany o swoją decyzję. Dodał, że niedopuszczalne jest to, by prokurator umarzał postępowania w sprawie krzywdzonych dzieci.
- W takich przypadkach musi on rzetelnie wyjaśnić całą sprawę i doprowadzić do ukarania winnych" - zaznaczył minister. "Prokurator, który zaniedbuje swoje obowiązki, musi być pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a nawet karnej, jeśli dopuścił się przez to przestępstwa - dodał Ziobro.
Jeśli prokuratorzy dopuścili się przewinień, będzie wniosek o postępowanie dyscyplinarne
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie prok. Mariusz Chudzik poinformował we wtorek, że na razie trwają postępowania wyjaśniające, które mają wykazać, czy faktycznie prokuratorzy dopuścili się przewinień.
- Gdy postępowanie wyjaśniające wykaże, że któryś z prokuratorów dopuścił się przewinień, zastępca rzecznika dyscyplinarnego złoży wniosek o wszczęcie wobec tego prokuratora postępowania dyscyplinarnego - wyjaśnił prok. Chudzik.
Taki wniosek składa się do Sądu Dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym.
Obecnie zastępca rzecznika dyscyplinarnego w Rzeszowie analizuje materiały z dochodzeń prowadzonych przez prokuratorów ws. znęcania się nad dziećmi i z dochodzeń policyjnych w tej sprawie. Zaplanował także przesłuchania świadków.
"Niedopełnienie obowiązków służbowych"
Półroczny Maksymilian trafił do rzeszowskiego szpitala w ostatni piątek lipca 2017 r., lekarze określali jego stan jako krytyczny. Chłopczyk miał liczne obrażenia ciała, w tym głowy. Dzień później zmarł. Razem z nim do szpitala trafiła także jego siostra, u której funkcjonariusze policji również zauważyli obrażenia, jednak nie zagrażały one życiu. Podejrzany o to jest 40-letni Grzegorz B. - znajomy rodziców; w prokuraturze przyznał się do tego, że mógł spowodować śmierć chłopczyka, ale utrzymywał, że było to przypadkowe. Przyznał się też do wielokrotnego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad dziewczynką.
- W ocenie Prokuratora Generalnego prokuratorzy dopuścili się niedopełnienie ciążących na nich obowiązków służbowych i powinni ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną. Na skutek wydania takich rażąco wadliwych decyzji, dzieci w dalszym ciągu były ofiarami przemocy. Skutkowało to tym, że Grzegorz B. 27 lipca 2017 roku dotkliwie pobił półrocznego Maksymiliana, co doprowadziło do jego śmierci - podkreśliła rzeczniczka PK.
Jak zaznaczyła, analiza wykazała, że prokuratorzy nie przesłuchali szeregu świadków, w tym m.in. lekarzy, którzy udzielali pomocy medycznej dziewczynce i zaobserwowali objawy jej maltretowania, a także sąsiadów rodziny i osób, które miały z nią kontakt.
Jak ustaliła nieoficjalnie PAP dochodzenia umarzane były m.in. z powodu niewykrycia sprawcy. - Grzegorz B., znajomy rodziców, który obecnie jest podejrzany o zabójstwo Maksymiliana i znęcanie się nad jego siostrą, wówczas w ogóle się "nie pojawił" w śledztwie. Matka dzieci powiedziała o nim prokuratorom dopiero w czasie śledztwa po śmierci chłopca - powiedział informator zbliżony do wymiaru sprawiedliwości.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze