Trener personalny ofiarą stalkera. Swoje zdjęcia zobaczył na portalu gejowskim

Polska

Mateusz Błoch przekonuje, że padł ofiarą stalkera. Ma nim być Michał S., który Błochowi miał m.in. przesyłać niewybredne filmy ze sobą w roli głównej i proponować seks. Gdy spotkał się z odmową, S. miał zamieścić zdjęcia, adres i numer telefonu pana Mateusza na gejowskich portalach. Pan Mateusz z narzeczoną przeniósł się z Katowic do Warszawy, ale i tam nie zaznał spokoju.

- Były wiadomości typu: chciałbym cię r…, jak patrzę na ciebie to mam Wieżę Eiffla w majtkach,jesteś pasywny czy aktywny, kiedy możemy się umówić - opowiada reporterce "Interwencji" Mateusz Błoch.

 

Błoch jest trenerem personalnym. Półtora roku temu pracował w klubie fitness w Katowicach. Tam poznał Michała S.

 

- Napisał do mnie, czy jest możliwość trenowania ze mną, poprosił, żebym wysłał mu zdjęcia nagiej klatki piersiowej, więc wiedziałem już, że coś jest nie tak. Pociągnąłem rozmowę dalej, chciał moje nagie zdjęcia - mówi pan Mateusz.

 

Szokujące SMS-y, zdjęcia i filmy

 

Od tego czasu zaczął dostawać "dziwne telefony i SMS-y". Wszystko - jak twierdzi - za sprawą Michała S.

 

- Napisał do mnie i podał link do jakiegoś portalu gejowskiego, na którym są moje zdjęcia, adres i numer telefonu - mówi pan Mateusz i pokazuje wiadomości, jakie wysłali do niego inni użytkownicy portalu.

 

Jak dodaje, "najbardziej obrzydliwe było, jak dostawałem od niego nagie zdjęcia, jakieś jego filmiki, na których robi różne rzeczy pod prysznicem, kiedy pisze, że mnie kocha".

 

"Nikt nie ma wypisane na czole, jakiej jest orientacji"


Michał S. mieszka w małej miejscowości na Śląsku. Dziennikarce "Interwencji" udało się z nim porozmawiać.

 

- Nikt nie ma wypisane na czole, jakiej jest orientacji, tak? Zawsze można spróbować, nigdy nic nie wiadomo - mówi.

 

Reporterka: Czy pan nie rozumie, że nie można kraść cudzej tożsamości i zakładać komuś kont na portalach gejowskich?
Michał S.: Nie wiem, bo zdjęcia są wszędzie i zawsze można ściągnąć.

 

Okazuje się, że pan Mateusz nie jest jedynym trenerem personalnym, któremu propozycje seksualne składał Michał S. Pisał też do innych jego kolegów.

 

- Koleżanka mnie uświadomiła, że jej chłopak też miał do czynienia z nim, że to jest osoba, która sprawia wrażenie zainteresowanej treningami, a potem wypisuje różne rzeczy. Odwołałem trening z nim. Kolejny SMS to była już propozycja seksualna, taka wprost - opowiada  inny trener personalny, Robert.

 

- On przychodzi, żeby popatrzeć na facetów, którzy w szatniach chodzą często nawet bez bokserek. Jak go widziałem to zazwyczaj nic nie robił, tylko patrzył - mówi Mateusz Błoch.

 

Sprawa utknęła w prokuraturze

 

Pan Mateusz przeprowadził się do Warszawy. Mieszka z narzeczoną. Ale - jak przekonuje - Michał S. nęka go nadal.

 

- Kiedyś ktoś zadzwonił o drugiej w nocy najpierw, to były głuche telefony, potem odezwał się, że czeka pod blokiem. To już nie spaliśmy - opowiada narzeczona Monika.

 

Pan Mateusz poszedł na policję. Jednak od października nie dostał żadnych informacji, co się dzieje w jego sprawie. Michał S. nawet nie został przesłuchany.

 

- Jego relacja to za mało, żeby potem obronić to w sądzie. Prokurator musiał pozyskać szereg danych pozwalających na identyfikację sprawcy. Chodzi o dane telekomunikacyjne i informatyczne. Pozyskał takie dane i to przełoży się w najbliższym czasie na decyzje procesowe - informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

 

- Chciałbym, żeby to przestępstwo zaczęto traktować poważnie. Nie wiem, gdzie są teraz moje zdjęcia, nie wiem, kto uważa mnie za męską dziwkę - podsumowuje pan Mateusz.

 

Interwencja

ml/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie