Szyszko mówi, że otruto mu psa i koty. Policja: nie dostaliśmy zgłoszenia
- Otruto mi psa, otruto koty, włamano się do mojej pracowni w Tucznie. To jest działalność w stosunku do posła i ministra - opowiadał Jan Szyszko w TV Trwam o incydentach, do których miało dojść, gdy był ministrem środowiska. Jak mówił, w swoim budynku znalazł kiedyś zakrwawioną siekierę. Zapytany przez nas szef miejscowej policji twierdzi, że sprawa otrucia zwierząt nie została mu zgłoszona.
- Do mojego laboratorium włamują się, zostawiają zakrwawioną siekierę. Podcinają drzewa, żeby je wiatr wywalił - powiedział Szyszko w TV Trwam. - To potworne niebezpieczeństwo również dla dzieci, które chodzą po tym terenie - dodał.
Było to prawdopodobnie nawiązanie do zdarzeń z kwietnia ubiegłego roku, kiedy nieznani dotąd sprawcy na działce ministra podcięli 33 drzewa. Policja zakwalifikowała czyn jako uszkodzenie mienia i wyceniła straty na 500 zł, sam poszkodowany - na ok. 5 tys. zł.
"Twórca specyficznego dialogu"
Były szef resortu środowiska oświadczył też, że w Tucznie otruto jego psa i koty. - To jest działalność w stosunku do posła i ministra. To szokujące. Trudno wyjaśnić, kto jest twórcą tego specyficznego dialogu - dodał.
Zadzwoniliśmy w tej sprawie do kierownika posterunku policji w Tucznie. Jak przekonuje asp. sztab. Damian Mróz, nie otrzymał on zgłoszenia w takiej sprawie.
Jan Szyszko był ministrem środowiska do 9 stycznia, kiedy to po rekonstrukcji rządu premier Mateusz Morawiecki wymienił - oprócz Szyszki - jeszcze siedmioro członków gabinetu (stanowiska stracili: minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, szef MON Antoni Macierewicz, szef MSWiA Mariusz Błaszczak, minister cyfryzacji Anna Streżyńska, minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk oraz Henryk Kowalczyk przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów).
polsatnews.pl, gazeta.pl
Czytaj więcej