Policja odpiera zarzuty Obywateli RP ws. zajść pod Jasną Górą. "Celowo wmieszali się w tłum kibiców"
Dla policjantów zawsze najważniejsze jest bezpieczeństwo, niezależnie od sympatii politycznych protestujących - zapewniła w środę Komenda Główna Policji, odpierając zarzuty Obywateli RP ws. zajścia pod Jasną Górą, gdzie członkowie tego stowarzyszenia zostali zaatakowani przez kibiców.
Do incydentu doszło podczas pielgrzymki kibiców piłkarskich, która zgromadziła w sobotę w Częstochowie ok. 6 tys. osób. Według przekazanego policji zgłoszenia, jej uczestnicy poturbowali członków stowarzyszeń Obywatele RP i Demokratyczna RP, którzy protestowali przeciwko rasizmowi i mowie nienawiści; grozili im i spalili transparenty. Poszkodowani zawiadomili policję o zniszczeniu mienia, groźbach karalnych i naruszeniu nietykalności.
W poniedziałek Obywatele RP skierowali do komendanta głównego policji list otwarty, w którym skrytykowali postawę policji podczas wydarzeń w Częstochowie, żądając m.in. przeprowadzenia wewnętrznego śledztwa, dlaczego - jak napisali - "pielgrzymka kibiców i nacjonalistów" nie była konwojowana, oraz jak doszło do tego, że - jak czytamy w liście - "kibole byli w stanie zaatakować pikietę, spalić transparenty, a policja nie interweniowała". Obywatele RP zapytali też, czy kibice mieli zgodę na używanie materiałów pirotechnicznych.
"Brak zdecydowanych działań potraktujemy jako kolejny przykład wspierania przez policję organizacji bojówkarskich, jakimi niewątpliwie są ONR oraz niektóre stowarzyszenia kibicowskie" - napisali do komendanta głównego przedstawiciele stowarzyszenia.
"Próba wywierania nacisku na policjantów"
W środę Komenda Główna Policji stanowczo odrzuciła zarzuty zawarte w liście. „Nie ma zgody na oskarżenia, że Policja działa w sposób stronniczy. Każda czynność realizowana jest zgodnie z obowiązującym prawem, przy pełnym poszanowaniu odrębności i godności osobistej tych, wobec których działania są podejmowane. Nie ma zgody na to, by codzienna służba 100 tys. funkcjonariuszy była wykorzystywana do rozgrywek politycznych” - napisał w odpowiedzi rzecznik komendanta głównego mł. insp. Mariusz Ciarka.
W ocenie policji, list Obywateli RP "zawiera nieprawdziwe informacje i jest próbą nie tylko zwrócenia na siebie uwagi, ale też stanowi próbę wywierania nacisku na policjantów". W ocenie policji, zabezpieczenie sobotnich wydarzeń w Częstochowie "przebiegało ze strony Policji prawidłowo"; policjanci byli obecni zarówno w trakcie zgromadzenia Obywateli RP, jak i podczas uroczystości na Jasnej Górze.
"To funkcjonariusze byli z Obywatelami RP w trakcie organizowanego przez nich zgromadzenia (przebiegło spokojnie, bez zakłóceń i w trakcie zgromadzenia byli z nimi cały czas policjanci). Tymczasem już po zakończeniu swojego zgromadzenia Obywatele RP, nie informując policjantów, udali się na błonia, gdzie celowo wmieszali się w tłum kibiców" - podał mł. insp. Ciarka.
"Policjanci zadbali o to, by Obywatelom RP nic się nie stało"
Jak informowała wcześniej śląska policja, obydwa wydarzenia - pielgrzymka kibiców i zgromadzenie organizowane przez dwa stowarzyszenia - odbywały się w różnych częściach miasta i oba były zabezpieczane. Zgromadzenie Demokratycznej RP i Obywateli RP zostało zgodnie z przepisami zgłoszone przez organizatorów do magistratu i według tego zgłoszenia miało odbywać się na rogu ulicy ks. Popiełuszki i alei Najświętszej Marii Panny między godzinami 11 a 16.
Już po formalnym zakończeniu manifestacji część jego uczestników przemieściła się na jasnogórskie błonia, gdzie rozpoczynało się organizowane przez kibiców "Racowisko" - prezentacja transparentów oraz odpalanie petard i rac.
"Trudno było przewidzieć, gdzie rozchodzą się protestujący po zakończeniu swojego zgromadzenia. Mimo wszystko policjanci zadbali o to, by Obywatelom RP nic się nie stało. To policjanci ich stamtąd wyprowadzili, zaproponowali pomoc medyczną i wreszcie przetransportowali do komendy, gdzie przyjęli zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstw" - wskazał w środę rzecznik KGP.
"Niezasłużony atak na policjantki i policjantów"
"Przez cały czas trwania tak zgromadzenia Obywateli RP, jak i uroczystości religijnych organizowanych przez środowiska kibiców, policjanci byli na miejscu. Nie tylko umundurowani funkcjonariusze, ale też policjanci tzw. operacyjni. Autorzy listu całkowicie pominęli te fakty manipulując w ten sposób opinią publiczną. Policjanci zadziałali na miejscu z własnej inicjatywy; dyżurny częstochowskiej Policji nie otrzymał zgłoszenia na numer alarmowy" - wyjaśnił Ciarka, oceniając list Obywateli RP jako "niezasłużony atak na policjantki i policjantów".
"Nie ma na to zgody, podobnie jak i na prowokacje którejkolwiek ze stron. Jednocześnie deklaruję, że każdy, niezależnie od wyznawanych poglądów, wyznania, płci czy narodowości, bez stosowania jakichkolwiek podziałów i uprzedzeń otrzyma niezbędne wsparcie i pomoc od Policji zgodnie z obowiązującym prawem" - podsumował rzecznik.
W swojej odpowiedzi na zarzuty Obywateli RP rzecznik wskazał także na - w jego ocenie - brak konsekwencji w oczekiwaniach samych protestujących. Przypomniał, że gdy wcześniej policjanci towarzyszyli manifestantom już po zakończonym zgromadzeniu, byli posądzani o inwigilację członków stowarzyszenia; obecnie zaś zarzuty dotyczą braku policjantów na miejscu po zakończeniu zgromadzenia.
Prokuratura zwróciła sprawę policji
W swoim liście do komendanta głównego członkowie obu stowarzyszeń ocenili m.in. że działania policji motywowane są politycznie, a "policja sprzyja ruchom nacjonalistycznym, czego papierkiem lakmusowym była interwencja policji 11 listopada 2017 r.".
Jak wcześniej informowała częstochowska prokuratura, w poniedziałek policja przekazała Prokuraturze Rejonowej Częstochowa-Północ zgromadzone w tej sprawie materiały, aby prokuratorzy dokonali oceny prawnokarnej tych wydarzeń. Przesłano m.in. zeznania świadków i materiał zarejestrowany przez kamery monitoringu oraz analizę nagrania z telefonu alarmowego.
We wtorek prokuratura zwróciła sprawę policji w celu uzupełnienia materiału dowodowego. Chodzi m.in. o uzupełniające przesłuchanie zawiadamiającego (stojącego na czele zgromadzenia) na temat gróźb kierowanych pod jego adresem. Policja ma też ustalić, kto jest właścicielem zniszczonych banerów - taką deklarację złożyło dwóch świadków. Dopiero wtedy ważny będzie złożony wniosek o ściganie za to przestępstwo. Policja ma też ustalić wartość szkody.
"Tu są granice przyzwoitości"
Z kolei trzecie przestępstwo - naruszenie nietykalności - jest ścigane z oskarżenia prywatnego, choć w wyjątkowych sytuacjach, gdy wymaga tego interes publiczny, prokurator też może ścigać takie czyny. Niezależnie od złożonego zawiadomienia, policja ma również przeprowadzić ustalenia pod kątem ewentualnego naruszenia przepisów prawa o zgromadzeniach.
Sobotnie "Racowisko" było ostatnim akcentem sobotniej, dziesiątej pielgrzymki kibiców na Jasną Górę. Właśnie wówczas miało dojść do aktów agresji wobec przedstawicieli stowarzyszeń, którzy w milczeniu protestowali przeciw rasizmowi i mowie nienawiści. Mieli transparenty z napisami "Chrześcijaństwo to nie nienawiść", "Moją Ojczyzną jest człowieczeństwo" i "Tu są granice przyzwoitości"; banery zostały spalone.
W poniedziałek wyjaśnień ws. zajść pod Jasną Górą zażądali od szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego oraz ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry politycy Nowoczesnej.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze