Kierowca autobusu przejechał wysiadającą pasażerkę. Kobieta zmarła. "To się w głowie nie mieści"
Kierowca miejskiego autobusu z Lublina, który przejechał pasażerkę, odpowie za to przed sądem. Według prokuratury, nie tylko nie umożliwił kobiecie bezpiecznego opuszczenia pojazdu, ale też ruszył nie sprawdzając, czy nie stoi ona przy autobusie. Sam kierowca tłumaczy, że wysiadającej pasażerki nie zauważył.
Od wypadku minęły prawie dwa lata. 15 marca 2016 roku 74-latka wysiadała z autobusu.
Chciała wyrwać torebkę
Zamykające się drzwi przytrzasnęły jej torebkę. Gdy kobieta starała się ją wyrwać, wpadła pod koła autobusu. Autobus ruszył i przejechał po jej nodze.
74-latka trafiła do szpitala. Lekarze musieli amputować jej kończynę. Kobieta przebywała w śpiączce farmakologicznej. Zmarła kilka tygodni po wypadku.
Według biegłych powołanych przez prokuraturę, do zgonu rannej doprowadziły obrażenia odniesione podczas wypadku.
Kierowca autobusu Roman P. usłyszał zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym.
Kontynuował jazdę
- Nie obserwował należycie drzwi, które zamykały się na przystanku - powiedziała Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Kierowca kontynuował jazdę, mimo że jeden z pasażerów zwracał mu uwagę. Tak dojechał na końcowy przystanek na drugim końcu Lublina. Policji wyjaśnił, że niczego nie zauważył.
Roman P. nie przyznaje się do winy. Nie może jednak kierować autobusami. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Wydarzenia, dziennikwschodni.pl, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze