W publicznym rejestrze pedofilów nie ma ani jednego księdza. "Mogli wystąpić o wyłączenie ich danych z rejestru"
"Sprawdziliśmy wykaz pedofilów na liście Ministerstwa Sprawiedliwości i spośród księży, jakich mamy w bazie skazanych, nie ma żadnego" - napisała na Facebooku Fundacja "Nie lękajcie się", pomagająca ofiarom księży pedofilów. Zdaniem jej prezesa Marka Lisińskiego "to nie przypadek". - Mam nadzieję, że chociaż są w utajnionym rejestrze - powiedział prezes portalowi naTemat.pl.
Publiczny ogólnodostępny rejestr sprawców przestępstw na tle seksualnym został opublikowany po północy 1 stycznia. Zawiera dane ok. 800 przestępców. Jest też rejestr z dostępem ograniczonym, zawierający 2614 nazwisk, przeznaczony dla "przedstawicieli organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi".
Fundacja "Nie lękajcie się", która pomaga ofiarom księży pedofilów i walczy o ukaranie sprawców, prowadzi ich własny rejestr. Jak mówi Lisiński redakcji naTemat, "znajduje się w nim ponad 50 księży, którzy zostali już prawomocnie skazani m.in. za gwałty. Niektórzy z nich wciąż siedzą w więzieniu, inni są już na wolności. Szukałem ich nazwisk, ale nie ma ich w tym rejestrze (ministerstwa sprawiedliwości - red.)".
Faktycznie - w rejestrze publicznym nie ma ani ks. Romana B. skazanego w 2008 roku na 8 lat za wielomiesięczne molestowanie 13-latki z Pyrzyc, ani ks. Pawła K, który dwukrotnie pisał do prezydenta Andrzeja Dudy prośbę o ułaskawienie. Paweł K. został przyłapany z 13-letnim chłopcem w pokoju hotelowym, miał przy sobie pendrive ze zdjęciami i filmami o treści pedofilskiej. Został skazany w 2015 r.
Nie ma też księdza pedofila Wojciecha G., misjonarza skazanego na siedem lat za wykorzystanie seksualne dzieci na Dominikanie.
"Czy rejestr omija skazanych księży"
Na oświadczenie prezesa fundacji zareagowała m.in,. posłanka PO Joanna Kluzik-Rostkowska, która w czwartek na Twitterze zapytała rzeczniczkę rządu, czy prawdą jest, że rejestr omija skazanych księży.
@j_kopcinska proszę o odniesienie się do tekstu. CZY PRAWDĄ JEST, ŻE REJESTR PRZESTĘPCÓW NA TLE SEKSUALNYM POMIJA SKAZANYCH ZA TEN CZYN KSIĘŻY?
— Joanna Kluzik (@joannakluzik) 4 stycznia 2018
Redakcja Natemat zapytała ministerstwo sprawiedliwości, czy w rejestrze publicznym są dane wszystkich osób skazanych prawomocnie za przestępstwa na tle seksualnym, "czy też ich dane były w jakiś sposób wybierane".
"Dane nie trafiają tylko w wyjątkowych przypadkach"
"Spośród sprawców czynów popełnionych przed 1 października 2017 r. do rejestru publicznego trafili sprawcy zgwałceń popełnionych ze szczególnym okrucieństwem oraz gwałciciele, których ofiarami były dzieci poniżej 15 roku życia. Każdy z tych sprawców, jeśli został skazany przed 1 października 2017 r. miał prawo wystąpić do sądu z wnioskiem o wyłączenie jego danych z rejestru publicznego" - odpowiedział Jerzy Kubrak, z Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji ministerstwa.
Jak napisał, "spośród tych, którzy popełnili przestępstwo po 1 października 2017 r., do rejestru z dostępem ograniczonym trafiają wszyscy gwałciciele i pedofile, a także stręczyciele dzieci i skazani, którzy posługiwali się pornografią na szkodę dzieci".
"Tylko w wyjątkowych przypadkach sądy mogą orzec, że dane skazanego nie trafią do rejestru. Chodzi głównie o sytuacje, kiedy mogłoby ucierpieć dobro poszkodowanych, zwłaszcza dziecka (np. gdy skutkiem ujawnienia danych pedofila byłoby publiczne wskazanie ofiary) albo umieszczenie danych w rejestrze wywołałoby niewspółmiernie surowe skutki dla skazanego" - wyjaśnił Kubrak.
Widzowie pytają: "gdzie kapłani?"
We wtorek w programie "Graffiti" na antenie Polsat News wiceminister sprawiedliowości Michał Woś był pytany przez widzów o obecność w rejestrze osób duchownych.
- Bezpośrednio w rejestrze zawód nie jest wskazywany, ale znalazły się w nim wszystkie osoby, które popełniły konkretne czyny, wszyscy obywatele, którzy figurują w krajowym rejestrze karnym - wyjaśnił minister.
Polityk podkreślił, że kryterium włączenia do spisu był przede wszystkim wyrok sądu, popełnienia zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem i zgwałcenia małoletniego do 15 roku życia. W rejestrze są jego zdaniem dane 768 osób z nazwiskami, miejscowością zamieszkania i zdjęciem.
- Może porozmawiajmy o statystykach, ile osób duchownych rzeczywiście popełnia takie rzeczy. Dlaczego pan redaktor nie zapyta np. o nauczycieli czy kierowców - żachnął się wicemister.
Jak podkreślił, "pytając w takim programie, nawet powołując się na widzów, tworzymy taką - nie chcę powiedzieć: atmosferę - ale sugestię, że jakiś wybitny problem jest akurat w tej grupie zawodowej, ale nie sądzę, że tak jest".
Dobry i zły pedofil
Jednak według prezesa fundacji "Nie lękajcie się", to nie przypadek, że wśród niemal 800 ujawnionych danych nie ma ani jednego księdza pedofila.
Jego zdaniem, resort Zbigniewa Ziobry chroni pedofilów w sutannach. - Wygląda na to, że ministerstwo dzieli pedofilów na złych i dobrych, na równych i równiejszych - ocenia prezes fundacji.
Rejestr jest dostępny na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Ministerstwa Sprawiedliwości.
Składa się z dwóch części: ogólnodostępnej (Rejestr publiczny) i z dostępem ograniczonym, z którego mogą korzystać przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi.
natemat.pl, polsatnews.pl