Koń przewrócił się na trasie do Morskiego Oka. Fundacja szuka świadków
Znów głośno wokół Morskiego Oka. W drugi dzień świąt na tej najpopularniejszej tatrzańskiej trasie przewrócił się koń zaprzęgnięty do wozu przewożącego turystów. Zdjęcie opublikowała właśnie fundacja Viva!. Według świadka, zwierzę nie poślizgnęło się, ale upadło z wyczerpania. Tatrzański Park Narodowy zawiesił licencję woźnicy.
Kobieta, która widziała zdarzenie zrelacjonowała, że po tym, jak zwierzę wstało, woźnica kontynuował trasę. Koń, którego widać na zdjęciu z powrotem przewiózł turystów.
Furman miał obowiązek powiadomić o wypadku Tatrzański Park Narodowy, jednak tego nie zrobił. Dopiero po nagłośnieniu sprawy przez fundację TPN zawiesił jego licencję.
W odniesieniu do posta zamieszczonego na facebookowym profilu Fundacji Viva (pytano o to, dlaczego konie ciągnęły tego dnia wozy, a nie sanie) biuro prasowe Parku poinformowało, że tego droga na znacznej odległości nie była zaśnieżona i użycie sań nie było konieczne.
Fundacja zamierza o wypadku powiadomić prokuraturę, a wszystkich, którzy widzieli sytuację, prosi o kontakt.
Wytężona praca koni
Jak przypuszczają pracownicy fundacji, w okresie świąteczno-noworocznym konie na trasie do Morskiego Oka pracowały szczególnie ciężko ze względu na oblężenie Zakopanego przez urlopowiczów. W Sylwestra na Włosienicy, skąd turyści są dowożeni nad Morskie Oko, doszło nawet do incydentu. Część osób zaczęła się awanturować, gdy okazało się, że nie wszyscy zmieszczą się do sań. Ludzie ci odmówili zejścia pieszo.
Zdjęcie, na którym widać przewrócone zwierzę, zrobiono jednak wcześniej - 26 grudnia. To w drugi dzień świąt grupa kilkudziesięciu turystów nie zdążyła opuścić Morskiego Oka przed zmrokiem i wezwała służby ratownicze.
Petycja w sprawie zwierząt
Fundacja Viva! aktywnie zabiega o to, żeby transport koni do Morskiego Oka został całkowicie zlikwidowany.
W petycji do dyrektora TPN przypominają słowa byłego redaktora naczelnego "Gazety Górskiej", skierowane kilka lat temu właśnie do dyrektora Parku:
"Proceder przewozu turystów na trasie do Morskiego Oka jest anachroniczny, przestarzały, wykorzystywany do zadawania cierpień zwierzętom. Za przyzwoleniem Dyrekcji i Rady Naukowej TPN stanowi pokaz arogancji i nieludzkiego traktowania zwierząt pociągowych. Idea ochrony przyrody jest tu codziennie masowo gwałcona na oczach tysięcy ludzi. Proceder ten powinien być zlikwidowany".
Przedstawiciele drugiej strony - m.in. Starostwo Tatrzańskie - podkreśla jednak, że z przewozu turystów utrzymuje się kilkanaście góralskich rodzin.
Fundacja Viva! przekonuje, że spacer do Morskiego Oka sprawi, że żadne zwierzę nie ucierpi. "Spacer zajmuje 2 godziny i 20 minut. Trasa jest szeroka i gładka, więc można się nią wybrać w góry nawet z dzieckiem w wózku".
polsatnews.pl, krakow.wyborcza.pl
Czytaj więcej
Komentarze