Radziwiłł: sytuacja jest pod kontrolą, nie ma zagrożenia dla pacjentów. PO chce dymisji ministra
- Od 1 stycznia nic zagrażającego życiu pacjentów, w szpitalach się nie wydarzyło Ubolewam nad tym, że protest lekarzy jest organizowany w taki sposób, żeby skomplikować pracę szpitali, utrudnić ciągłość sprawowania opieki nad pacjentami - powiedział minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. PO apeluje o odwołanie ministra, a OPZZ o "szybkie działania usprawniające pracę szpitali".
MZ szacuje, że z pracy powyżej 48 godz. tygodniowo zrezygnowało ponad 3,5 tys. lekarzy, co stanowi 11 proc. rezydentów i 4 proc. innych lekarzy. Według szacunków Porozumienia Rezydentów OZZL wypowiedzenia takie złożyło ok. 5 tys. lekarzy.
- Wydaje się, że do niczego, co mogłoby zagrozić komukolwiek, na szczęście na razie nie doszło - podkreślił Radziwiłł.
Minister zapewnił też, że resort podejmuje działania w celu uszczelnienia systemu służby zdrowia i racjonalizacji wydatków.
Radziwiłł wskazał, że w ostatnim czasie zmiany organizacyjne były przeprowadzane tylko w kilku szpitalach na ok. 600 znajdujących się w sieci. - Te nieliczne przykłady, jak np. Olesno czy Kluczbork, gdzie nie działa interna, to są szpitale, w których po prostu zabrakło lekarzy, to nie ma nic wspólnego z akcją protestacyjną - powiedział.
Zapewnił, że nie ma także problemu z dostępem do poradni nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. - W Polsce jest w tej chwili takich poradni 581 i jedna była zamknięta, dlatego, że tam nie było lekarza. Trudno, żeby ta sytuacja rzutowała na obraz całości systemu służby zdrowia - powiedział minister. Dodał, że ta przychodnia została już ponownie uruchomiona.
"Są szpitale, gdzie wykorzystanie łóżek jest na poziomie 30 proc."
- Chciałbym polemizować z tezą, że mamy do czynienia z jakimś ogólnym chaosem w służbie zdrowia i pacjenci powinni się czegoś bać. Absolutnie tak nie jest. Sytuacja jest całkowicie pod kontrolą, przede wszystkim dzięki bardzo rozsądnym działaniom dyrektorów szpitali - powiedział.
- W ogromnej większości szpitali dyrektorzy sobie z tym radzą, organizując pracę lekarzy w inny sposób: wprowadzają pracę zmianową, pracę w tzw. równoważnym systemie pracy, bądź też korzystają z innych elastycznych metod zatrudniania lekarza - powiedział. Przypomniał, że MZ przygotowało rozporządzenie, które przewiduje, że w niektórych sytuacjach lekarz będzie mógł jednocześnie pełnić dyżur na różnych oddziałach szpitala.
- Myślę, że taki kryzys zawsze jest też okazją do tego, żeby pomyśleć o bardziej racjonalnej organizacji szpitala. Bo jeśli np. porównujemy liczbę lekarzy dyżurujących w polskich szpitalach z wieloma szpitalami w Zachodniej Europie to ona jest dużo większa - powiedział.
- Warto zacząć się przyglądać niektórym oddziałom i ich rzeczywistemu wykorzystaniu, bo są takie szpitale w Polsce, gdzie wykorzystanie łóżek jest na poziomie 30 proc. albo mniej i jest pytanie, czy utrzymywanie takich łóżek jest racjonalne. Odpowiedź nasuwa się sama - dodał.
"To są naprawdę duże podwyżki"
Minister przypomniał, że od stycznia wynagrodzenia rezydentów po raz kolejny wzrosły. - Dzisiaj lekarze rezydenci zarabiają o co najmniej 500 zł więcej niż jeszcze pół roku temu, a niektórzy zarabiają więcej o 1,7 tys. zł miesięcznie. To są naprawdę duże podwyżki. Dzisiaj lekarze rezydenci wynagrodzenia zasadniczego mają od 3,6 tys. zł do 4,7 tys. z - powiedział.
Radziwiłł zwrócił uwagę, że dyrektorzy niektórych szpitali dodatkowo podnoszą wynagrodzenia rezydentów, zachęcając w ten sposób do podjęcia pracy w ich placówce. Ponadto młodzi lekarze otrzymują wynagrodzenie za pełnione dyżury.
- Tajemnicą poliszynela jest również to, że ci lekarze podejmują również różne prace dodatkowe: dyżurują w nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, dyżurują na kontraktach w innych szpitalach, wielu z nich ma prywatne gabinety - powiedział.
"Pewne zmiany będą konieczne"
Minister zapewnił też, że resort stale podejmuje działania w celu uszczelnienia systemu służby zdrowia i racjonalizacji wydatków. Wskazał, że pomóc w tym ma m.in. wprowadzona sieć szpitali, wdrażane zmiany w podstawowej opieki zdrowotnej i mapy potrzeb zdrowotnych.
- Już dzisiaj wnioski, które płyną z map potrzeb zdrowotnych wskazują na to, że w ciągu najbliższych kilku lat trzeba będzie pomyśleć o zmianie rodzaju aktywności prowadzonej tradycyjnie przez placówki, które dzisiaj istnieją. Widać wyraźnie, że jest wiele oddziałów położniczo-ginekologicznych oraz w niektórych miejscach pediatrycznych, które nie bardzo wykorzystują swój potencjał i trzeba pomyśleć o jakiejś konsolidacji tej pracy i to nie tylko pod kątem wydatków - powiedział.
- Gdy mówię o racjonalizacji, uszczelnianiu, to nie mam na myśli oszczędności, tylko mądrzejsze, bardziej efektywne wydatkowanie środków. Pewne zmiany będą konieczne, to nie jest tylko kwestia pieniędzy, ale także jakości opieki nad pacjentem - dodał.
Wskazał, że zmiany obejmą m.in. organizację opieki onkologicznej, tak, by w poszczególnych województwach działały centra koordynujące opiekę onkologiczną na danym terenie.
Wotum nieufności dla Radziwiłła
Platforma Obywatelska zapowiedziała złożenie w przyszłym tygodniu w Sejmie wniosku o wyrażenie ministrowi wotum nieufności.
- Czas działa na niekorzyść pacjentów - mówiła była premier i była minister zdrowia Ewa Kopacz na konferencji prasowej.
- W obecnej sytuacji finansowej Polski - mówiła Kopacz - "powinny znaleźć się pieniądze na spłacenie kolejek i powinny znaleźć się pieniądze na podwyżki dla lekarzy, którzy pracują ponad swoje siły".
Polityk PO i inny były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz mówił, że Radziwiłł w przeszłości "popierał protesty lekarzy Porozumienia Zielonogórskiego", a teraz, jako minister "odnosi się do lekarzy i mówi o buncie politycznym".
- Panie ministrze, to nie jest żaden bunt, to jest tak naprawdę upadek pana ideologii politycznej, bo pokazał pan kompletną bezradność i dlatego te wnioski do premiera o natychmiastową dymisję, dlatego że bez tej dymisji rozmowy nie są możliwe - powiedział Arłukowicz.
"Absurdalne propozycje padają z ust ministra"
Zarzucił też Radziwiłłowi, że "jedyne rozwiązanie, które proponuje merytorycznie to rozporządzenie, w którym mówi, że jeden lekarz będzie mógł dyżurować na kilku oddziałach". - Jestem pediatrą i nie wyobrażam sobie, żeby pediatra dyżurował na okulistyce, albo ginekolog badał dzieci w izbie przyjęć pediatrycznej, a tego typu absurdalne propozycje padają z ust ministra zdrowia. Czas do dymisji. Pan minister nie podjął dotychczas wystarczających działań - powiedział Arłukowicz.
Stwierdził też m.in., że "nikt inny", jak obecny minister zdrowia spowodował, że "przesunięto nocną opiekę lekarską do szpitali i wszyscy ci pacjenci, którzy przychodzą z grypą, z bólem brzucha, z zawałem serca, z udarem mózgu i z wypadków samochodowych trafiają na ten sam SOR i stąd jest tam taki dzisiaj bałagan".
Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra może być zgłoszony przez co najmniej 69 posłów. Sejm wyraża wotum nieufności większością głosów ustawowej liczby posłów - czyli musi za tym opowiedzieć się minimum 231 posłów.
"Pacjent nie może być leczony przez przepracowany personel"
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych opublikowało oświadczenie w sprawie aktualnej sytuacji w ochronie zdrowia. Organizacja wyraża w nim "głęboki niepokój narastającą skalą zagrożenia bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów w szpitalach".
"Apelujemy do rządu, a w szczególności do Ministra Zdrowia - konstytucyjnie odpowiedzialnego za kreowanie polityki zdrowotnej - o szybkie działania usprawniające organizację pracy w polskich szpitalach. Dziś finansowe wsparcie opieki zdrowotnej może uchronić system przed zapaścią i przywrócić polskim pacjentom gwarancję bezpieczeństwa" - oceniło OPZZ. "Pacjent jest najważniejszy, ale nie może być leczony przez przepracowany personel" - dodała organizacja.
"Dialog w tej sprawie jest pozorowany!"
Zdaniem OPZZ, decyzja lekarzy o wypowiadaniu klauzuli opt-out to skutek wieloletnich zaniedbań i braku systemowej polityki kadrowo-płacowej wobec większości grup zawodowych pracujących w ochronie zdrowia".
OPZZ wskazało, że podczas posiedzeń Rady Dialogu Społecznego wielokrotnie zwracało się z apelami i stanowiskami do ministra o poprawę sytuacji kadrowej w systemie opieki zdrowotnej.
"Proponowaliśmy konkretne rozwiązania, które były zawarte w uchwałach strony społecznej Rady Dialogu Społecznego. Do tej pory pozostały one bez reakcji. Dialog w tej sprawie jest pozorowany! Obecna sytuacja wymaga natychmiastowej interwencji Ministra Zdrowia, co jest szczególnie istotne w kontekście systematycznej migracji zarobkowej pracowników wykonujących zawody medyczne" - czytamy w oświadczeniu.
PAP
Czytaj więcej