Oliwia wreszcie wyszła ze szpitala. Jej mama zawstydziła urzędników

Polska

Walcząca ze złośliwym nowotworem układu chłonnego 7-letnia Oliwia ze Szczecina przez kilka miesięcy była "zakładniczką" szpitala. Nie mogła oczekiwać na kolejną chemioterapię w mieszkaniu komunalnym z mamą i bratem, bo było ono zagrzybione. Urzędnicy przed kamerą "Interwencji" obiecali pomoc, ale ostatecznie remont musiała przeprowadzić mama Oliwii. Wydała na to pieniądze przeznaczone dla córki.

- Tu chodzi o grzyba w mieszkaniu i wilgoć, jaka panuje w całym budynku. Pisaliśmy o remont, ale cały czas jest jedna odpowiedz: że nie mają pieniędzy i nie zrobią – mówiła we wrześniu mama Oliwii Monika Konopińska, gdy ekipa "Interwencji" odwiedziła ją z kamerą po raz pierwszy.

 

We wrześniu - w trakcie nagrywania reportażu - urzędnicy zapewniali, że pomogą w remoncie mieszkania pani Moniki, ale na obietnicach się skończyło.

 

- Były pewne kroki. Był projektant, był kominiarz, ale mamy grudzień i tak naprawdę to się nic nie zmieniło. Nie zrobili nic – mówi pani Monika.

 

"Skracamy procedury, ale nie wszędzie się da"

 

- Zapowiadaliśmy, że chcielibyśmy zacząć jeszcze w tym roku, mówię o takich pracach fizycznych. Nie udało się. Skracamy te wszystkie procedury, ale nie wszędzie się da - tłumaczy Tomasz Klek z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie.

 

Oliwia ma dziś 8 lat i jak mówi jej mama, na dobrą sprawę jest na zdrowa. - W najbliższych miesiącach czekają nas kontrole. Mam nadzieję, że już przeszliśmy przez to i nie będzie nawrotu choroby - opowiada.

 

Jej córka właśnie zakończyła leczenie. Pani Monika nie mogła dłużej czekać na zapowiedziane działania urzędników. Sama wyremontowała część wynajmowanego mieszkania. Wydała na to całe oszczędności. Wszystko po to, by Oliwia mogła spędzić święta z rodziną w domu.

 

- Na dobrą sprawę te pieniążki byłyby przeznaczone na jej leczenie, na zdrową żywność, ale poszły na ten remont mieszkania. Zrobiłam go,  bo nie miałam gdzie zabrać dziecka. Nie wynajmę mieszkania, nie pojadę do znajomych czy rodziców, bo ich nie mam. Zbijałam ściany, ocieplałam mieszkanie styropianem, płyty zostały położone. Wszystko sama robiłam - tłumaczy pani Monika.

 

Żyją z zasiłków

 

- Z uwagi na opiekę nad swoją chorą córką musiała zrezygnować z pracy. I dlatego udzielamy jej wsparcia. W grudniu otrzymała świadczenie na zakup żywności, zakup leków, pokrycie opłat mieszkaniowych - informuje Maciej Homis, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie.

 

Urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia. Zasłaniają się procedurami i przepisami prawa, które ich zdaniem uniemożliwiły spełnienie obietnic. Podkreślają, że nadal planują remont tego lokalu. Tylko nie wiadomo kiedy.

 

Reporter: Urzędnicy obiecywali, a pani Monika po prostu to zrobiła.
Tomasz Klek z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie: Ja bym powiedział inaczej. Mamy sytuację, w której próbuje się walczyć ze skutkami, a my chcemy wyeliminować przyczynę.

 

Pani Monika nadal więc liczy na urzędników. Remontu wymaga jeszcze kuchnia i korytarz. Ale teraz najważniejsze dla niej jest to, że Oliwia wyzdrowiała i święta mogła spędzić w domu.

 

Interwencja

 

ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie