Senator Grubski: nie mam nic do ukrycia i jeśli będzie wniosek, sam zrzeknę się immunitetu
- Nie mam nic do ukrycia i jeśli będzie wniosek o pozbawienie mnie immunitetu, to ja zrezygnuję z niego sam - powiedział senator Maciej Grubski, po tym jak w piątek Prokuratura Krajowa poinformowała o zamiarze pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej. - To rozprawa z opozycją polityczną, konkretnie z Platformą Obywatelską - ocenił lider PO Grzegorz Schetyna wniosek prokuratury.
Senator uważa, że od pięciu lat jest obiektem nagonki ze strony CBA i prokuratury, w tym wielokrotnych podsłuchów realizowanych przez różne służby, a także prowokacji, m.in. - jak podał - w 2013 roku kontaktował się z nim agent, proponujący w zamian za pomoc w budowie hotelu łapówkę, której przyjęcia odmówił.
- Szef CBA Wojtunik (Paweł Wojutnik kierował CBA w od października 2009 r. do 1 grudnia 2015 r.) przyciśnięty przeze mnie do ściany w restauracji Za Kratą w Sejmie powiedział mi taką rzecz: "co pan ode mnie chce, może było na pana zamówienie?". Szef służby specjalnej w państwie mówi to do senatora Rzeczpospolitej - powiedział Grubski.
Według prokuratury, Grubski miał ujawnić znajomemu biznesmenowi Henrykowi K. tajne informacje o wartym prawie 22 mln zł przetargu na sprzęt dla jednostek specjalnych Wojska Polskiego.
Jak podał PAP Grubski, biznesmena poznał na targach wojskowych w Kielcach w 2010 roku; przedstawił mu go jeden z senatorów PO. Grubski, który był wówczas wiceprzewodniczącym komisji obrony narodowej - jak sam mówi - podjął interwencję w celu zainteresowania MON wirtualnymi systemami dla wojska produkowanymi m.in. przez firmę reprezentowaną przez Henryka K.
"Nie złamałem żadnej tajemnicy"
Prokuratura zarzuca Grubskiemu m.in. że w sierpniu 2013 r. nakłonił podpułkownika Marka D. z Inspektoratu Uzbrojenia MON do przekazywania mu niejawnych informacji o przetargu na zakup do szkolenia sił specjalnych laserowego symulatora, tzw. wirtualnego systemu taktycznego pola walki. Następnie pozyskane dane przekazywał mailem Henrykowi K., którego firma złożyła wniosek o dopuszczenie do przetargu.
Grubski nie zaprzecza, że prowadził korespondencję mailową z Markiem D. i że był już - w 2014 roku - przesłuchany w tej sprawie przez prokuraturę wojskową.
"Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie złamałem żadnej tajemnicy. Jeżeli był to jakikolwiek ważny wojskowy dokument, to złamał ją Marek D. Poza tym korespondując z firmą reprezentowaną przez Henryka K. działałem na normalnych zasadach wykonywania mandatu posła i senatora" - powiedział.
Zdaniem senatora, korespondencja prowadzona była jeszcze przed ogłoszeniem przetargu, na etapie sprawdzania rynku i te same informacje, które wysłał Henrykowi K. jego firma miała już wcześniej z innego źródła. Grubski nie przyznaje się też do przyjęcia - co zarzuca mu prokuratura - 91 tys. zł łapówki.
Prokuratura: o jego winie świadczą zebrane dowody
Prokuratura poinformowała, że o winie senatora świadczą zebrane dowody m.in. zeznania licznych świadków, kontrola rozmów telefonicznych oraz korespondencji SMS-owej i mailowej. W ocenie prokuratury były to działania w celu osiągnięcia korzyści osobistych i majątkowych, przy których przekroczył swoje uprawnienia jako funkcjonariusz publiczny.
Według prokuratury Grubski na początku sierpnia 2013 r. nakłonił podpułkownika Marka D. z Inspektoratu Uzbrojenia MON do przekazywania mu niejawnych informacji o przetargu na zakup do szkolenia sił specjalnych laserowego symulatora, tzw. wirtualnego systemu taktycznego pola walki. "W ten sposób senator bezprawnie zdobył m.in. opis stawianych przez wojsko wymagań dotyczących symulatora, a także dane na temat możliwości spełnienia tych wymagań przez firmy ubiegające się o udział w przetargu" - oceniła prokuratura.
Te dane przekazywał natychmiast mailem znajomemu prezesowi firmy, która złożyła wniosek o dopuszczenie do przetargu, biznesmenowi Henrykowi K. Według zeznań świadków jako wiceprzewodniczący komisji ON lobbował na rzecz tej firmy w przetargu wartym prawie 22 mln zł.
"Doprowadziło to ostatecznie do udaremnienia przetargu, który został unieważniony, gdy informacje o nieprawidłowościach powzięło Centralne Biuro Antykorupcyjne. W rezultacie Siły Specjalne Wojska Polskiego nie otrzymały symulatora, który miał się przyczynić do podniesienia jakości szkolenia i kwalifikacji komandosów" - podała PK w komunikacie.
Trzy zarzuty nieprawdy w oświadczeniach majątkowych
Trzy zarzuty mają dotyczyć nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i zaniżenia informacji o posiadanym majątku w sumie o ponad 105 tys. zł. Z analizy oświadczeń wynika, że w oświadczeniu z sierpnia 2011 r. senator wpisał, że ma 52 tys. 693 zł na rachunkach bankowych, gdy w rzeczywistości miał 64 tys. 171 zł i 86 gr.
W kolejnym z listopada 2011 r. podał, że ma 550 zł na rachunkach w banku, a miał faktycznie 67 tys. 475 zł i 73 gr oraz nie wykazał prywatnej pożyczki w wysokości 90 tys. zł - uważają śledczy.
W oświadczeniu z marca 2012 r. podał, że ma w banku 600 zł, podczas gdy w rzeczywistości miał 8 tys. 217 zł i 49 gr. Nie wykazał też 19 tys. zł zgromadzonych w domu i pożyczki 29 tys. zł zaciągniętej u osoby prywatnej - wynika z komunikatu.
"To jest efekt decyzji prezydenta"
- To jest efekt decyzji prezydenta Andrzeja Dudy odbierającej niezależność władzy sądowniczej (...) to jest rozprawa z opozycją polityczną - powiedział Schetyna w piątek na konferencji prasowej w Sejmie.
Jak dodał, "jeżeli ogranicza się demokrację, niszczy się trójpodział władzy, ogranicza się niezawisłość sądów, to czemuś to musi służyć". - To służy dzisiaj rozprawie z polityczną opozycją, konkretnie z Platformą Obywatelską. To także będzie miało służyć wpływaniu na proces wyborczy i legalność wyborów - podkreślił lider PO.
"Zapoznamy się z uzasadnieniem"
- Każda sprawa musi być traktowana indywidualnie. My zapoznamy się z uzasadnieniem (...), uważamy, że to należy się tym, którzy są w taki sposób oskarżani i partia polityczna, do której należą, musi mieć własną opinię i własne zdanie - mówił Schetyna
Zgodnie Konstytucją do dnia wygaśnięcia mandatu senatorowie są objęci immunitetem i nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności karnej bez zgody Senatu.
PAP
Komentarze