W pralni, u fryzjera, za maszynki do golenia. Kobiety płacą więcej niż mężczyźni, choć zarabiają mniej. Wyniki badania
Kobiety nie tylko zarabiają mniej niż mężczyźni, ale też płacą więcej za towary i usługi wynika z badania przeprowadzonego w Niemczech przez Federalne Biuro ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji. Różnice w cenach są odczuwalne zwłaszcza w usługach, choć tzw. gender pricing zaczyna się już u maluchów: płyn do kąpieli dla dziewczynek kosztuje 2,95 euro, ten sam w wariancie dla chłopców - 1,75.
U fryzjera z reguły sprawa jest od razu jasna: panie płacą więcej niż panowie. W Niemczech lista z ceną usług i wskazaniem na płeć wisi już z reguły w oknie salonu. Za mycie, cięcie, suszenie panie z włosami krótkimi lub średniej długości płacą 44,90 euro; panowie o 22 euro. U tego samego fryzjera. Różnica wynosi ponad sto procent.
Cennik ten nie uwzględnia przy tym żadnych dodatkowych świadczeń, takich jak np. farbowanie czy pracochłonne pasemka, za które klient płaci dodatkowo.
Jest to tylko jeden z wielu przykładów przytoczonych w badaniu "Różnice w cenach w Niemczech zależnie od płci", przedstawionym przez Federalne Biuro ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji.
Z 381 rodzajów usług w 59 proc. ceny dla kobiet były wyższe
Różnice w cenach są zauważalne zwłaszcza w usługach. Z 381 zbadanych rodzajów usług w 59 procentach ceny dla kobiet były wyższe niż dla mężczyzn, chociaż chodziło o to samo świadczenie.
Kształtowanie cen usługi zależnie od płci jest szczególnie rozpowszechnione w branży fryzjerskiej. Ten tzw. "gender pricing" uprawia 89 proc. wziętych pod lupę salonów fryzjerskich w Niemczech.
Niemiecki Związek Branżowy Fryzjerów uważa, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. "W dobrym zakładzie fryzjerskim ceny usługi kalkuluje się na podstawie czasu potrzebnego do wykonania określonej fryzury, swoją rolę odgrywa też wykształcenie pracowników" - cytuje portal tagesschau.de szefa Związku Jörga Müllera.
Dodaje on jednak, że kiedy kobieta życzy sobie fryzury w 100 procentach takiej jak męska, powinna zapłacić tyle, ile męski klient. Powinna jednak wcześniej uzgodnić to z fryzjerką lub fryzjerem.
Pranie damskiej bluzki droższe niż męskiej koszuli
"Gender pricing" jest też na porządku dziennym w pralniach chemicznych. W 32 proc. zbadanych firmach pranie damskiej bluzki było droższe niż męskiej koszuli - średnio różnica ta wynosiła 1,80 euro.
- Jeżeli ktoś musi płacić więcej tylko ze względu na swoją płeć, to jest to naruszenie zakazu dyskryminacji - mówi szefowa Federalnego Biura ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Christine Lüders.
Kształtowanie cen ze względu na płeć i ich zawyżanie zwłaszcza w przypadku pań jest tym bardziej bulwersujące, że kobiety zarabiają średnio mniej niż mężczyźni. W 2016 r. tzw. "gender pay gap" (rozziew w płacach ze względu na płeć) wynosił 21 procent. Kobiety są zatem podwójnie dyskryminowane.
Czasami z racji płci także panowie muszą płacić więcej za usługi, ale według badania dzieje się to w zaledwie 1,4 proc. przypadków.
Kobiety muszą płacić więcej nie tylko za usługi, ale też za produkty, np. w drogeriach. Chociaż tu różnice cen nie są aż tak duże jak w usługach. Podczas gdy wcześniejsze badania wskazywały na ogromne różnice cen w przypadku perfum, wód toaletowych, pianek do golenia czy dezodorantów, obecne badanie wskazuje na zmiany w tej kwestii. Z 1682 zbadanych produktów tylko 62 różniły się ceną ze względu na płeć, stanowiły więc 3,7 procent całej oferty.
Różowy droższy od niebieskiego
Jedak ciągle jeszcze można znaleźć produkty, które bez uzasadnionego powodu różnią się cenami. Na przykład żyletki do golenia dla pań "for Women" w supermarketach Aldi kosztują 4,49 euro. Te same żyletki dla panów natomiast 3,89 euro. Obydwa produkty różnią się jedynie kolorem - różowy jest dla pań, niebieski dla panów.
Federalne Biuro ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji zaleca, by związki branżowe zobowiązały się do unikania takiego różnicowania cen i regularnie monitorowały rynek. Możliwe byłoby też powołanie do życia specjalnej placówki monitoringu np. przy ministerstwie ochrony konsumentów. Na razie są to jednak tylko zalecenia.
tagesschau.de, Deutsche Welle
Komentarze