Coraz więcej pytań ws. katastrofy MiG-a. Czy pilot katapultował się? MON: za wcześnie na informacje
- Gdy komisja zbada wszystkie okoliczności (...) będzie można poinformować, w jaki sposób pilot wydostał się z MiGa-29. Obecnie jest na to za wcześnie - oświadczyła rzeczniczka MON płk Anna Wójtowicz-Pęzioł. - Wbrew wcześniejszym doniesieniom resortu we wtorek pojawiła się informacja, że pilot jednak nie katapultował się - mówił w Polsat News kpt. rez. pil. Witold Sokół, były pilot MiG-a.
Podchodzący do lądowania w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim myśliwiec MiG-29 rozbił się w poniedziałek wieczorem w okolicach Kałuszyna na Mazowszu; pilot przeżył. Gdy go odnaleziono był przytomny.
Początkowo informowano, że ma połamane ręce i nogi. 28-letni pilot został przewieziony do szpitala wojskowego na ul. Szaserów w Warszawie. Jak oświadczył we wtorek zastępca komendanta Wojskowego Instytutu Medycznego płk Jarosław Kowal, pilot przeszedł operację stawu skokowego, jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. O złamaniach już nie mówiono.
W poniedziałek wieczorem, kilka godzin po katastrofie, rzeczniczka MON podała, że pilot katapultował się. Jednak we wtorek pojawiły się doniesienia, że pilot tego nie zrobił, a fotel katapultowy nadal jest w maszynie.
"Wszystkie możliwości są rozpatrywane"
- Wszystkie okoliczności zdarzenia bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych. W momencie, kiedy zakończy swoje prace, zbada wszystkie okoliczności, będziemy mogli przekazać informację w jaki sposób pilot wydostał się z samolotu. Na tą chwilę jest za wcześnie, by to jednoznacznie stwierdzić, w jaki sposób to zostało zrobione - powiedziała płk Pęzioł-Wójtowicz.
Jak dodała, "wszystkie możliwości, warianty tego, w jaki sposób pilot wydostał się z samolotu, są rozpatrywane przez Komisję".
O wątpliwości co do tego, czy pilot się katapultował, został zapytany w Polsat News Tematach Dnia kpt. rez. pil. Witold Sokół. - Trudno mi powiedzieć, co było przyczyną tego, że pilot nie użył fotela katapultowanego, gdyby potwierdziła się informacja, która do mnie dotarła - stwierdził.
Sokół mówił też m.in. o tym, ile trwa i jak dokładnie przebiega katapultowanie w MiG-u, co mogło zaskoczyć pilota, że nie zdążył się katapultować oraz dlaczego do bazy mógł nie dotrzeć sygnał o lokalizacji pilota.
Pilota szukano przez kilka godzin
Do wypadku wojskowego samolotu MiG-29 doszło w poniedziałek wieczorem podczas lotu szkolnego. Samolot pilotował jeden 28-letni pilot; startował z tego samego lotniska, na którym miał wylądować.
Według dowódcy 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego, pułkownika Piotra Iwaszko, przed wypadkiem pilot nie zgłaszał żadnych problemów technicznych.
Ok. godz. 17:15 podczas podejścia maszyny do lądowania na lotnisku w Mińsku Mazowieckim, utracono z nią łączność. W poszukiwaniach pilota brało udział co najmniej 200 osób: Żandarmeria Wojskowa, policja, straż pożarna i leśnicy. Po odnalezieniu, pilot został przewieziony do Wojskowego Instytutu Medycznego.
Wiceszef MON Bartosz Kownacki powiedział we wtorek, że informacje o przyczynach wypadku zostaną przekazane, gdy tylko będzie to możliwe.
"Nie zadziałał radiolokator"
- Badania muszą potrwać - konieczne jest przejrzenie dokumentacji, dopiero później można mówić o przyczynach zdarzenia - powiedział Kownacki. Wiceminister nie chciał komentować doniesień, że pilot nie katapultował się i dlatego nie zadziałał radiolokator.
Kownacki ocenił, że zważywszy okoliczności wypadku akcja poszukiwania pilota MiGa-29 przebiegła szybko, ustalenie przyczyny zdarzenia wymaga czasu, a spekulacje byłyby nie na miejscu. Jak podkreślił, najważniejsze, że pilot jest w dobrym stanie.
Miejsce wypadku bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej