Rybki zjedzone przez koty. Sąd uznał ich właściciela za winnego. "Będę walczył do końca"

Polska

Przed sądem drugiej instancji trwała sprawa dwóch kotów, które zjadły rybki z oczka wodnego sąsiada. Właściciel rybek i sadzawki pozwał właściciela kotów. Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał właściciela kotów za winnego, odstąpił jednak od wymierzania mu kary. Sprawa może przejść przez wszystkie instancje, aż do kasacji w Sądzie Najwyższym.

"Nie o morderstwo ani o gwałt żaden, lecz o trzy kozy mam proces z sąsiadem" - ubolewał 2 tysiące lat temu poeta Marcjalis


Zapewne wybrał kozy, ponieważ w koty nikt by nie uwierzył. No ale Marcjalis był poetą rzymskim, a nie wrocławskim.

 

"Będę walczył do końca"


- Będę walczył do końca. Mam nadzieję, że koty zostaną uniewinnione i będą mogły swobodnie sobie funkcjonować - stwierdził Patryk Hałaczkiewicz, właściciel kotów Lulu i Miłki. 


I właśnie dlatego Patryk Hałaczkiewicz, zamiast patroszyć wigilijne karpie i rzucać ich resztki kotom, znów musiał w poniedziałek bronić czci tych kotów.


Gdyby to była Wigilia być może padłoby z ich pyszczków parę słów otuchy, a tak pożegnanie było chłodne. Apelację wyznaczono na 14:30.

 

Straż Miejską nasłał sąsiad


Wojna o nie wybuchła wiosną, gdy w delikatny łańcuch pokarmowy tego wrocławskiego ogródka bezceremonialnie wtrąciła się Straż Miejska.


Nasłał ją sąsiad - właściciel sadzawki, dawniej tętniącej życiem, dziś martwej po wyżarciu wszystkich rybek przez nieznanego sprawcę. Wytężona praca operacyjna pomogła wytypować podejrzanych.

 

I choć proces był poszlakowy. - Sąd tylko uprawdopodobnił, że mój kot mógł przejść przez płot - zaznaczał Hałaczkiewicz.

 

"Czapkę sprzedam, zastawię, a Cześnika stąd wykurzę"


- Sprawa ta powinna, mówiąc krótko, zostać załatwiona polubownie, jeszcze przed wszczęciem postępowania - mówił Stanisław Jabłoński z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.


Możemy się oczywiście łudzić, że wrocławianin bohatersko walczy o niezbywalne prawo każdego kota do żarcia ryb, ale ta sprawa podszyta jest inną niż bohaterstwo naszą cechą narodową.


- Mamy wyjątkową predylekcję do załatwiania spraw w ten sposób. Postawa Rejenta z Zemsty, który mówi "czapkę sprzedam, zastawię, a Cześnika stąd wykurzę" ona gdzieś głęboko w nas siedzi - przypomniał dr hab. Maciej Jońca, profesor prawa rzymskiego z  Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.


- Bardzo głęboko! - zasugerował dziś pełnomocnik pozwanego.

 

Jeden z kotów zaginął


- Kasację mogą złożyć Prokurator Generalny w osobie Ministra Sprawiedliwości oraz Rzecznik Praw Obywatelskich - zauważył Michał Troper, aplikant adwokacki.


Koci proces kryje jeszcze jedną tajemnicę: - ...bo nam wszystkim umyka, mam wrażenie, los tego kota, który zaginął – powiedział Piotr Szereda, oskarżyciel publiczny wrocławskiej Straży Miejskiej.


Faktycznie, apelacji doczekał tylko jeden z dwóch kotów. - Ja mam swoje podejrzenia, kto mu pomógł zniknąć, ale nie mam dowodów – przyznał Patryk Hałaczkiewicz, właściciel kotów.

 

Kot prawdopodobnie nie żyje. Chociaż - jak zauważa reporter "Wydarzeń" Michał Kwiatkowski - pragniemy wierzyć, że zaczął nowe życie w kraju, z którym Polska nie podpisała umowy ekstradycyjnej.

 

Wydarzenia, polsatnews.pl

grz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie