Morawiecki: w zmianach ordynacji wyborczej nie ma krzty "niewłaściwych intencji"
- W zmianach ordynacji wyborczej, autorstwa PiS, nie ma "najmniejszej krzty niewłaściwych intencji". Obóz PiS zawsze domagał się transparentności i przejrzystości - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Trzy senackie komisje na wspólnym posiedzeniu w poniedziałek rozpoczną prace nad uchwalonymi przez Sejm zmianami w Kodeksie wyborczym oraz ustawach samorządowych. Nowela wprowadza m.in. dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz zmienia sposób wyboru członków PKW. Według noweli, jednomandatowe okręgi wyborcze będą obowiązywać w gminie do 20 tys. mieszkańców; zniesione zostanie głosowanie korespondencyjne.
"To zmiany w dobrym kierunku"
Premier powiedział w Radiu Szczecin: "propozycje, które proponujemy m.in. przezroczyste urny, kamery w izbach wyborczych, są zmianami w bardzo właściwym kierunku". - Jeśli chodzi o dostosowanie okręgów wyborczych, jest to normalna praktyka na całym świecie, związana z ruchami demograficznymi, ze zmianami liczby ludności w poszczególnych obszarach - zaznaczył.
- Obóz Prawa i Sprawiedliwości zawsze się domagał: transparentności i przejrzystości (...), nie ma tutaj najmniejszej krzty niewłaściwych intencji - oświadczył Morawiecki. Jak dodał, "wszyscy przedstawiciele opozycji, jak i pozarządowych organizacji - jeśli będzie to dopuszczalne ustawą, są mili widziani w izbach wyborczych, po to aby zapewnić obiektywność wyborów".
"Przewodniczącego PO poniósł zbyt ostry język"
Morawiecki odniósł się też do słów lidera PO Grzegorza Schetyny, który powiedział w sobotę, że PiS zniszczył - przez zmiany w Kodeksie wyborczym - wszystkie instytucje kontroli wyborów i buduje "ogromną maszynę" do ich fałszowania.
- Wierzę w pojednanie Polaków, choć język czasami jest zbyt ostry. Przewodniczącego PO poniósł ten język - skomentował Morawiecki.
- Przypomnę ostatnie wybory samorządowe, kiedy to 5,2 mln głosów było głosami nieważnymi, licząc łącznie w wyborach do powiatów, sejmików i gmin - mówił szef rządu.
- Tak się złożyło, że jedna partia, która w sondażach osiągnęła 5-10 proc., (PSL- red.) w tamtych wyborach osiągnęła bodaj 22 czy 23 proc., czyli dodatkowo padły głosy na tę partię. Tą nieprawidłowości było widać gołym okiem - dodał Morawiecki.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze