Jego dawnego numeru telefonu użyli oszuści. On usłyszał zarzuty
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zarzuca Rafałowi Modrzewskiemu z Działdowa, że oszukał prywatną firmę na 180 tys. zł. Śledczy ustalili, że wyłudzenia dokonano przy pomocy numeru telefonu, który kiedyś należał do pana Rafała. Zanim dokonano przestępstw, karta SIM mężczyzny została wyrejestrowana, a następnie sprzedana jako tzw. pre-paid komuś innemu. Mimo to śledczy nie wycofali zarzutów.
Rafał Modrzewski kupił kartę z numerem telefonu w sieci Orange w 2014 roku. Zarejestrował ją na siebie, a warunkiem utrzymania numeru było comiesięczne doładowywanie konta.
- Po pewnym czasie chciałem zrezygnować całkowicie z tego numeru, ponieważ drugi telefon wziąłem na abonament. Jak już przestałem doładowywać kartę, to miałem zablokowane rozmowy wychodzące z tego numeru. Po jakimś czasie zablokowano mi konto - rozmowy przychodzące. A później ten numer został całkowicie usunięty z sieci - opowiada reporterowi "Interwencji" Rafał Modrzewski.
- Następnie, po dość krótkim terminie - miesiąca, dwóch - okazuje się, że ten telefon był ponownie w użyciu - dodaje adwokat Stanisław Rzeszotalski.
Zniknęło 50 ton rzepaku
Pan Rafał został wezwany na policję, gdzie dowiedział się, że ktoś używając jego dawnego numeru oszukał firmę.
Podczas pierwszego przesłuchania był tylko świadkiem. Później usłyszał zarzut. - Dotyczy on doprowadzenia pokrzywdzonej firmy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w postaci oleju rzepaku, w ilości około 50 ton. Jego wartość to około 180 tys. zł. Do tego czynu dochodziło między 18 maja a 24 maja i w tym okresie ten numer był aktywny - informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- Próbowałem porozmawiać z panią prokurator, ale nie chciała mi dać w ogóle dojść do słowa. Powiedziała po prostu, że dla niej wszystko jest w tej sprawie jasne - twierdzi pan Rafał.
"Telefon został wyłączony dwa miesiące przed popełnieniem przestępstwa"
Mężczyzna zwrócił się do operatora sieci z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu zaistniałej sytuacji. Z otrzymanej odpowiedzi jasno wynika, iż numer został usunięty z sieci w kwietniu 2016 r. i później w każdej chwili mógł trafić do kogoś innego.
Reporter: Prokurator twierdzi, że takim koronnym dowodem przeciwko pana klientowi są bilingi. Jednak z bilingów nie wynikają personalia osoby dzwoniącej, szczególnie jeśli mamy do czynienia z tzw. pre-paidem, tylko z jakim numerem, kto do kogo dzwonił, tak?
Stanisław Rzeszotalski, adwokat: No, to jest dla mnie oczywiste. Tym bardziej, jeżeli prokurator dysponuje pismem operatora sieci komórkowej, że telefon został wyłączony dwa miesiące przed popełnieniem przestępstwa.
Reporter: Pan Modrzewski nie mógłby tego telefonu przecież samodzielnie włączyć? To operator musiałby go włączyć?
Adwokat: To może zrobić tylko operator. Nikt inny nie odblokuje karty.
- Dodatkowy materiał dowodowy wskazuje, że osobą, która dysponowała tym numerem jest właśnie podejrzany. Na tym etapie oczywiście nie przedstawię państwu informacji, jakiego rodzaju materiał wskazuje na to, że w dyspozycji podejrzanego ten numer się znajdował - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W czasie przestępstwa nie było go w kraju
Prokuratura nie wzięła pod uwagę faktu, iż pracujący jako zawodowy kierowca pan Rafał, w czasie kiedy miał rzekomo dopuścić się oszustwa, przebywał za granicą. Mężczyzna posiada dokumenty potwierdzające ten fakt.
- Mam dokumenty związane ze świadczeniem pracy przez pana Modrzewskiego. Wynika z nich, że kiedy wykonywane były połączenia, on znajdował się być może na morzu (na promie - red). Wystarczyłoby zapytać operatora, gdzie logowały się telefony - zauważa adwokat Stanisław Rzeszotalski.
Interwencja
Czytaj więcej
Komentarze