Prom z ponad 300 osobami na pokładzie uderzył o nabrzeże w Calais. Polski kierowca: "nie wiadomo, co dalej"
Prom pasażersko-samochodowy uderzył o nabrzeże tuż po wypłynięciu z portu we francuskim Calais. Jednostka firmy P&O zmierzała w kierunku angielskiego Dover. - Do wypadku doszło około godz. 13. Prawdopodobnie na skutek silnego wiatru. Wieje około 120 km/h. Próbowali nas holować, ale liny puściły. Nie wiadomo, co dalej - powiedział nam Radosław Kirszner, polski kierowca, który jest na promie.
Prom z ponad 300 osobami na pokładzie utknął w niedzielę na mieliźnie w porcie w Calais podczas sztormu - poinformowały władze prefektury Pas-de-Calais. Nikt nie został ranny, a statek po krótkim czasie udało się ściągnąć z płycizny.
- Nie ma nawet jak nas ewakuować, zbyt silny wiatr - przekazał na Radosław Kirszner.
Na pokładzie promu Pride of Kent znajdowało się 316 osób, w tym 208 pasażerów.
Podczas manewru wyjścia z portu przy wiatrach wiejących z prędkością 90-110 km na godzinę, około południa prom uderzył w element nabrzeża i osiadł na mieliźnie, najprawdopodobniej na piaszczystej łasze.
W ramach zarządzonej przez kapitanat portu akcji ratunkowej dwa holowniki zdołały ściągnąć prom z płycizny przy wsparciu łodzi pilotującej.
Firma P&O poinformowała, że "nie ma doniesień o obrażeniach (wśród osób na pokładzie), prom już pływa". Zapewniono, że pasażerom niezwłocznie zostanie zapewniony inny statek.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej
Komentarze