Groził, że "załatwi" policjanta i jego rodzinę. Jest oskarżony o pobicie dwóch Hindusów
Trwa proces przeciwko dwóm 22-latkom, którym prokuratura zarzuca pobicie dwóch obywateli Indii z powodów rasistowskich. W chwili zatrzymania jeden z oskarżonych groził policjantowi, że "wyleci z roboty", zaś jego żona i dzieci zostaną pobite. 22-latek powoływał się na swojego ojca, także policjanta.
Na procesie 22-letnich Artura K. i Kamila P. jako świadek zeznawał w sobotę policjant Jarosław M. Brał on udział w zatrzymywaniu oskarżonych. Z jego zeznań wynikało, że prowodyrem napadu i pobicia był Artur K.
Funkcjonariusz zeznał przed Sądem Okręgowym w Łodzi, że mężczyzna zachowywał się agresywnie nawet po ujęciu. Artur K. był wulgarny i obrzucił policjanta wyzwiskami. Miał m.in. zagrozić Jarosławowi M., że go "załatwi".
Policjant był podwładnym ojca oskarżonego
- Artur K. to jednostka niereformowalna. Przed komisariatem położył się na ziemi, zaś w komisariacie krzyczał wniebogłosy, że go katujemy. Oczywiście była to nieprawda, co wykazały nagrania z monitoringu - mówił policjant cytowany przez "Dziennik Łódzki".
Jak się okazało, funkcjonariusz zna ojca oskarżonego. Jarosław M. był niegdyś jego podwładnym. - Jego syn pojawiał się przy różnych incydentach, dlatego wiedziałem, że Artur K. nie jest wzorowym synem i obywatelem - zeznał funkcjonariusz przed sądem.
Mieli obrazić żonę jednego z oskarżonych
Do napadu na Hindusów doszło 30 kwietnia u zbiegu ul. Zamenhofa i Piotrkowskiej w Łodzi. W klubie "Łódź Kaliska" obywatele Indii mieli rzekomo obrazić żonę jednego z oskarżonych 22-latków.
Artur K. i Kamil P. wyszli z lokalu za obcokrajowcami i zaczęli krzyczeć w ich kierunku: "Brudasy, ciapaki!". Następnie doszło do bijatyki, która przerwała policja.
dzienniklodzki.pl
Czytaj więcej
Komentarze