Menadżer Volkswagena trafi do więzienia za aferę spalinową
Siedem lat więzienia. Taki wyrok wymierzył amerykański sąd wysokiemu rangą menadżerowi koncernu Volkswagen. - Biorę na siebie odpowiedzialność za błędy, które popełniłem - mówił Schmidt podczas sądowej rozprawy.
Czerwony kombinezon dla więźniów, kajdanki na rękach, łańcuch na nogach. Osoby nie znające sprawy mogłyby pomyśleć, że przed sądem w Detroit stoi morderca albo przywódca gangu. Oliver Schmidt zdążył się już przyzwyczaić do więziennej odzieży i skutych rąk. Od blisko roku ten wysoki rangą menadżer koncernu Volkswagen siedzi w amerykańskim areszcie śledczym. Od środy wiadomo, że nieprędko wyjdzie na wolność. Za udział w tak zwanej aferze spalinowej Volkswagena sąd skazał go właśnie na siedem lat więzienia.
Do więzienia za oszustwo, jakiego dopuścił się koncern
Oliver Schmidt przeszedł w Volkswagenie wiele szczebli kariery, zanim w 2012 roku został szefem biura rozwoju i ochrony środowiska VW w USA. W firmie uchodził nie tylko za wybitnego inżyniera, ale też bardzo lojalnego pracownika. Teraz Schmidt spędzi lata w więzieniu za oszustwo, jakiego dopuścił się jego koncern.
Z materiału dowodowego przedstawionego przed sądem wynika, że Schmidt co najmniej od 2014 roku wiedział, że w samochodach Volkswagena montowane jest oprogramowanie fałszujące dane o emisji szkodliwych substancji przez silniki diesla. Dzięki temu, podczas testów laboratoryjnych volkswagenowskie diesle wydawały się być bardzo przyjazne środowisku. Po wyjechaniu na ulice wypluwały jednak do atmosfery ogromne ilość tlenków azotu i innych zanieczyszczeń.
"Nie mogę sobie wyobrazić kolejnych sześciu lat za kratami"
- Biorę na siebie odpowiedzialność za błędy, które popełniłem - mówił Schmidt podczas sądowej rozprawy. Łamiącym się głosem prosił sędziego o wyrozumiałość. - Ostatnie miesiące w amerykańskim więzieniu były najtrudniejszym czasem w moim życiu, nie mogę sobie wyobrazić kolejnych sześciu lat za kratami - dodał.
Sędzia pozostał jednak niewzruszony mówiąc o "bardzo poważnym i niepokojącym przestępstwie". Niemcowi wymierzono najwyższy wymiar kary. Schmidt usłyszał wyrok siedmiu lat więzienia, musi też zapłacić 400 tys. dolarów.
Kozioł ofiarny czy jeden z "mózgów"
Dla koncernu Volkswagen sprawa dieselgate w USA jest już teoretycznie zamknięta. Firma zawarła ugody w sprawach cywilnych i karnych przeznaczając na to 25 miliardów euro. Amerykański wymiar sprawiedliwości wciąż ma jednak pytania do innych kluczowych menadżerów Volkswagena. Dopóki nie postawią nogi na terenie USA, jest jednak mało prawdopodobne, aby podzielili los Schmidta.
Nie ma pewności, czy Oliver Schmidt jest jedynie kozłem ofiarnym czy jednym z "mózgów" afery spalinowej. Amerykańscy śledczy podejrzewają, że cała sprawa dotyka samej góry koncernu, a więc menadżerów jeszcze wyższego szczebla niż Schmidt.
tageschau.de, Deutsche Welle
Czytaj więcej
Komentarze