Niemcy już nie ścigają polskich rodziców, którzy zabrali dziecko ze szpitala wbrew decyzji Jugendamtu
- Niemiecka policja zaprzestała poszukiwań polskich rodziców, którzy wbrew decyzji Jugendamtu zabrali ze szpitala w Krefeld swoje dwudniowe dziecko i uciekli z nim. Prokuratura nie uznała tego czynu za karalny - powiedziała rzeczniczka policji w Krefeld w Nadrenii Północnej-Westfalii na zachodzie Niemiec. Ale to nie koniec kłopotów. Wcześniej Jugendamt podjął decyzję o objęciu dziecka opieką.
- Jeżeli jednak sąd potwierdzi pisemnie przekazanie prawa do opieki nad dzieckiem Jugendamtowi, będziemy musieli rozpocząć poszukiwania dziecka, ponieważ to urząd do spraw młodzieży ma w tym przypadku wyłączne prawo do decydowania o jego miejscu pobytu - wyjaśniła w poniedziałek Karin Kretzer rzeczniczka policji w Krefeld w Nadrenii Północnej-Westfalii na zachodzie Niemiec
Zabrali dwudniowe dziecko z oddziału
Rodzice - 18-letnia matka i 24-letni ojciec - zabrali w czwartek wieczorem dwudniowego noworodka z kliniki w Krefeld.
Jugendamt podjął wcześniej decyzję o objęciu dziecka opieką. Z komunikatu policji wynika, że ze względu na sytuację rodzinną nie można było wykluczyć powstania zagrożenia dla zdrowia dziecka. Ze względu na ochronę danych Jugendamt nie podał konkretnych powodów podjęcia takiej decyzji.
Rodzice zostali poinformowani o decyzji, która oznacza, że nie wolno im było zabrać dziecka bez zgody urzędników.
Niemiecka policja: ukryli się w Polsce
Niemiecka policja przypuszcza, że rodzice ukryli się w Polsce. Rzeczniczka policji w Krefeld powiedziała, że strona niemiecka nie kontaktowała się jeszcze z polskimi władzami.
Jugendamty powstały w latach 20. XX wieku jako instytucja opiekująca się trudną młodzieżą, zdeprawowaną w wyniku wojny. Po dojściu do władzy w 1933 roku naziści włączyli sieć tych placówek do swojego systemu wychowawczego. Obecnie działalność urzędów do spraw młodzieży znajduje się w gestii niemieckich krajów związkowych (landów).
W zeszłym roku Jugendamty zabrały rodzicom ze względu na zagrożenie życia lub zdrowia blisko 85 tys. dzieci. Pracownicy urzędów krytykowani są z jednej strony za opieszałość i brak zdecydowania, gdy dochodzi do znęcania się, a nawet śmierci dzieci. Z drugiej zaś strony za urzedy te krytykowane są za zbyt pospieszne ingerowanie w życie rodzin.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze