Biznesmen pił i kierował. Ofiary wypadku alarmują: w sprawie niewiele się dzieje
Kierowca BMW mając 2 promile alkoholu we krwi staranował prawidłowo jadący samochód, którym podróżowały trzy młode osoby. Mirosław S. do dziś nie usłyszał zarzutów, a poszkodowanych, dopóki reporter "Interwencji" nie zainteresował się sprawą, nawet nie przesłuchano. Mirosław S. to bogaty biznesmen. Rodzice poszkodowanych alarmują, że w sprawie dzieją się dziwne rzeczy.
- Do wypadku doszło 11 listopada na rogatkach Włocławka. Poszkodowana została moja córka, mająca 17 lat, 20-letni syn i jego 20-letnia dziewczyna - opowiada Agnieszka Markowska, mama poszkodowanych Patrycji i Łukasza.
Obrażenia poszkodowanych okazały się bardzo poważne. 17-letnia Patrycja trafiła na oddział dziecięcy włocławskiego szpitala wojewódzkiego. Pozostałych dwoje na chirurgię i ortopedię.
"Połamane nogi, problemy z miednicą"
- Przyjęliśmy pacjentkę z wypadku drogowego. Stwierdziliśmy u niej złamanie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym, które wymagało leczenia operacyjnego. Jest to poważny uraz. Mogło dojść do kalectwa - informuje Sławomir Śpiołek, ordynator oddziału chirurgii dziecięcej Szpitala Wojewódzkiego we Włocławku.
- Skręcona kostka, kolano miałem zszywane, zbity mięsień w łydce, dziura w śledzionie, obite płuco i uszkodzony kręgosłup - wylicza swoje obrażenia Łukasz Czarnecki.
- Połamane nogi w podudziach i w udzie. Mam problemy z miednicą, spoiwem łonowym, biodro miałam wybite, nie mogę chodzić. Jestem tak sparaliżowana, nawet usiąść nie mogę - dodaje Anna Pogórska.
Policja: zbieramy materiał dowodowy
Choć od wypadku minęły ponad dwa tygodnie, to w sprawie niewiele się dzieje.
- Ustalamy, co tak naprawdę się wydarzyło i kto jest za to odpowiedzialny - mówi "Interwencji" Joanna Seligowska-Ostatek z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Reporter: Czy kierowcy został przedstawiony zarzut?
- Zarzut nie został przedstawiony, zbierany jest materiał dowodowy.
- Jak bardzo był pijany?
- Badanie stanu trzeźwości wykazało ponad 2 promile.
- To czego trzeba więcej do przedstawienia zarzutów?
- Zbieramy materiał dowodowy.
Do redakcji "Interwencji" z prośbą o pomoc napisali rodzice poszkodowanych. Odnieśli wrażenie, że w sprawie dochodzi do matactw. Najciężej połamaną chciano wypisać ze szpitala po zaledwie kilku dniach.
- Po kilku dniach stwierdziliśmy, że niewiele się w tej sprawie dzieje. Sprawca był pijany. To lokalny biznesmen, człowiek dosyć zamożny. Najgorsze jest to, że się nic nie działo przez dłuższy czas i nikt nam nie potrafił powiedzieć, dlaczego nie został do tej pory zatrzymany - mówią Maciej i Agnieszka Markowscy, rodzice Patrycji i Łukasza.
"Jeżdżą po ludziach i proponują wycofanie się z zeznań"
Pan Maciej dodaje, że dowiedział się o próbach zastraszania świadków.
- Osoby potocznie zwane "karkami", jeżdżą po ludziach i proponują wycofanie się z zeznań - opowiada.
Annę Pogórską próbowano wypisać ze szpitala po 4 dniach. - Musieliśmy walczyć, żebym mogła tu zostać. To wszystko jest obłęd, to nie jest do pomyślenia - alarmuje.
Maciej Markowski zastanawia się, czy nie chodziło o to, by w szpitalu 17-latka spędziła mniej niż 7 dni, za co dla sprawców wypadków przewidziano niższą karę.
Reporter usiłował porozmawiać z Mirosławem S. - Sprawa jest w toku, nie udzielamy wypowiedzi - usłyszał od żony mężczyzny.
"Czynności zbiegły się w czasie"
Poszkodowane osoby w wypadku zostały przesłuchane po prawie dwóch tygodniach od zdarzenia. Włocławscy policjanci przyszli do szpitala dopiero, kiedy pojawiła się tam nasza ekipa.
Reporter: "Interwencja" przyjechała i nagle policjanci pojechali do szpitala. Stał się cud.
Joanna Seligowska-Ostatek z policji we Włocławku: Jest pan w błędzie.
- A to już ocenią nasi widzowie.
- Akurat to był przypadek, że czynności zbiegły się w czasie.
- Czy wierzy pani w cuda?
- Nie ma to związku ze sprawą.
Zapytany o fakt niezatrzymania Mirosława S. prokuratora z Włocławka stwierdził, że "budzi to zdziwienie". - Sam czyn wypadku, gdzie obrażenia ciała pokrzywdzonych są bardzo poważne, gdzie sprawca był pijany… te okoliczności powodują, że sprawca powinien być zatrzymany przez policję - ocenił prokurator Arkadiusz Arkuszewski.
Interwencja, fot: Gazeta Pomorska
Komentarze