"Już dawno nie miałem tak ściśniętego gardła" Kijowski o zbiórce pieniędzy w internecie
"Dech w piersi zapiera! Dziękuję…" - napisał Mateusz Kijowski komentując zbiórkę pieniędzy dla niego internecie. Jej organizatorzy wyjaśnili, iż dawny lider KOD "nie jest w stanie wywiązywać się ze swoich zobowiązań finansowych" i rozważa wyjazd z Polski ze pracą". Pieniądze mają sprawić, by został w kraju. Jeden z przedsiębiorców wyjawił, że złożył Kijowskiemu propozycję pracy i "cisza w eterze".
O możliwym wyjeździe z Polski Kijowski poinformował w niedzielę na swoim blogu.
"Nie jestem w stanie w Polsce znaleźć legalnego zatrudnienia, które pomogłoby mi poprawić sytuację moją i mojej rodziny. (…) Aby ratować byt swój i mojej rodziny będę musiał wyjechać z Polski w miejsce, gdzie pracodawcy nie będą mnie oceniać jako osoby publicznej, ale jako pracownika o konkretnych kompetencjach i możliwościach" - napisał.
Dodał, że wszystkich, którzy oczekują od niego działalności publicznej będzie musiał przeprosić i zachęcić do działania bez niego.
Chcą zebrać 25 tys. zł
Dzień później na stronie zrzutka.pl ruszyła internetowa zbiórka pod hasłem: Stypendium Wolności - Mateusz, zostań w Polsce!
"Mateusz Kijowski pomógł nam się zorganizować do walki o praworządność w Polsce. Na jego zawołanie wyszliśmy na ulice, organizowaliśmy się w całej Polsce i nie tylko tutaj. Zaczęliśmy się uczyć, więcej rozumieć, widzieć dalej i reagować mądrzej. Mateusz zawsze był z nami. Niestety zapłacił za to spokojem swoim i swojej rodziny oraz dramatycznym obniżeniem standardów życia. Z dnia na dzień stracił najważniejsze źródła utrzymania" - napisano w opisie zbiórki.
Jej celem jest kwota 25 tys. zł, nazwana "Stypendium Wolności". Jak wyjaśniono, pieniądze "pozwoliłoby mu (Kijowskiemu) zostać z nami i nadal nas wspierać w obronie podstawowych wartości demokratycznych w Polsce, w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego."
Na pomysł wspierania Kijowskiego wpadła siostra Krystyny Pawłowicz, Elżbieta.
Autorzy pomysłu poinformowali, że konsultują się z prawnikami ws. mechanizmu stypendialnego, który mógłby w sposób przejrzysty i czytelny pomóc w "funkcjonowaniu aktywnym opozycjonistom, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji".
We wtorek po południu Kijowskiego wsparło ponad 2300 osób, przelewając w sumie ponad 13 tys. zł.
"Kochane KOD-erki, kochani KOD-erzy – już dawno nie miałem tak ściśniętego gardła. I jak bardzo infantylnie by to zabrzmiało – jestem wzruszony. Nie spodziewałem się tak wielkiej życzliwości i tak serdecznego zaangażowania. Po wielomiesięcznych atakach i dużej dawce niechęci wczoraj znowu uwierzyłem w ludzi i w prawdę" - odniósł się do zbiórki we wtorek Kijowski.
"Chciałbym, żebyście swoje wsparcie dla mnie traktowali jak kontrakt. Tak, jakbyście mnie zatrudnili do pracy. Do konkretnych działań i aktywności" - dodał na swoim blogu.
Do zbiórki dla Kijowskiego odniósł się na Twitterze Jarosław Papis, informując iż 22 listopada, po przeczytaniu wywiadu, w którym Kijowski opowiadał o swojej trudnej sytuacji finansowej, złożył mu propozycję pracy.
22 listopada złożyłem panu Mateuszowi propozycje pracy.Ma mój tel i adres. Cisza w eterze. Może @tvn24 @AGozdyra @tvpolsat_info @FaktyTVN @marekjuskiewicz zapytacie dlaczego nie chce podjąć pracy? pic.twitter.com/GKfnSDgqQf
— Jarosław Papis (@JarosawPapis) 27 listopada 2017
- Postanowiłem mu pomóc, tak po ludzku. Pan Mateusz opowiadał, że kiedyś pracował w gastronomii, a moja córka prowadzi restaurację w Łodzi, więc zaproponowałem mu pracę w niej. Napisałem mu prywatną wiadomość na Facebooku. Nie wiem, czy ją odczytał - powiedział polsatnews.pl Jarosław Papis.
Próbujemy uzyskać komentarz w tej sprawie od Mateusza Kijowskiego.
Lider KOD
Kijowski, informatyk, działacz społeczny był pierwszym liderem Komitetu Obrony Demokracji. Przewodził pikietom i demonstracjom organizowanym przez KOD, m.in. protestom ws. zmian dotyczących Trybunału Konstytucyjnego (w 2015 r.), oraz marszom KOD w Warszawie. W styczniu 2017 r. został wybrany na szefa mazowieckiego KOD.
W styczniu 2017 r. zarząd KOD przyjął uchwałę wyrażającą brak zaufania wobec Kijowskiego jako przewodniczącego stowarzyszenia i wzywającą go do niezwłocznego ustąpienia z tej funkcji. Miało to związek z informacjami, że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej.
Chodzi o faktury na łączną kwotę 91 tys. 143,5 zł za usługi informatyczne, jakie firma Kijowskiego wykonała dla Komitetu. Kijowski mówił wówczas, że pieniądze, które trafiły na konto spółki MKM-Studio, nie pochodzą "z puszek", lecz z darowizn. Zapowiedział również, że przedstawi informacje i dokumenty wyjaśniające okoliczności sprawy finansowania. Przeprosił za przyczynienie się do kryzysowej sytuacji w KOD.
W maju "Rzeczpospolita" opisała raport przygotowany przez Komisję Rewizyjną KOD, z którego wynika, że należąca do Kijowskiego i jego żony firma MKM-Studio nie wykonała żadnej z usług, za które zainkasowała ponad 91 tys. zł.
Zarzuty poświadczenia nieprawdy i przywłaszczenia 121 tys. zł
W maju 2017 r. w trakcie Krajowego Zjazdu Delegatów KOD w Toruniu Kijowski wycofał się z kandydowania na nowego przewodniczącego KOD
Pod koniec czerwca były lider KOD wraz z byłym skarbnikiem organizacji Piotrem C. usłyszeli prokuratorski zarzut poświadczenia nieprawdy w fakturach oraz przywłaszczenia 121 tys. zł. Obaj nie przyznali się do winy. Grozi im do ośmiu lat więzienia.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej