Ełk: nie żyje dwumiesięczny chłopiec, który trafił do szpitala ze śladami pobicia
Zmarło niemowlę, które z rozległymi obrażeniami trafiło w połowie listopada najpierw do szpitala w Ełku, a następnie do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. W areszcie przebywa 25-letni ojciec chłopca, podejrzany o znęcanie się nad nim.
Po tym, jak dziecko trafiło do szpitala z rozległymi obrażeniami, m.in. urazem głowy i złamaniami, zarzut znęcania nad dwumiesięcznym synem i spowodowania u niego obrażeń zagrażających życiu usłyszał 25-letni mieszkaniec Ełku na Mazurach. Sąd na wniosek prokuratora aresztował podejrzanego.
Niewykluczona zmiana zarzutów
Jak powiedział we wtorek prokurator Wojciech Piktel, przeprowadzona zostanie sekcja zwłok niemowlęcia, a od jej wyników zależeć będą dalsze czynności prokuratora.
- Nie wykluczamy zmiany zarzutów - mówił prokurator. Dodał, że matka dziecka ma nadal status świadka w sprawie.
Prokuratura po zatrzymaniu mężczyzny przedstawiła mu zarzut fizycznego znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na wiek oraz spowodowania obrażeń ciała skutkujących ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu, zagrażającym życiu dziecka. Śledczy informowali wówczas, że podejrzany nie przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia i przedstawił okoliczności, które "powinny zostać wyjaśnione w trakcie śledztwa".
25-latkowi za znęcanie się nad niemowlęciem grozi kara więzienia na czas nie krótszy niż 3 lata.
Mężczyzna był wcześniej karany
Według prokuratury mężczyzna był wcześniej karany za przestępstwa przeciwko mieniu; rodzina nie miała "niebieskiej karty" i nie była objęta pomocą społeczną.
Dwumiesięczne niemowlę w ciężkimi stanie - z obrażeniami mogącymi wskazywać na pobicie - trafiło 15 listopada do szpitala w Ełku. Stamtąd zostało przetransportowane śmigłowcem na oddział intensywnej opieki medycznej w Białymstoku, gdzie lekarze walczyli o życie chłopca.
Ze względu na obrażenia dziecka personel ełckiego szpitala zawiadomił policję, która jeszcze tego samego dnia zatrzymała ojca niemowlęcia. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 25-latek tego dnia opiekował się synem pod nieobecność w domu 18-letniej matki. To on wezwał pogotowie.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze