Skradzione łupy wywozili kradzionymi samochodami. Wpadli na lotnisku, gdy chcieli uciec z kraju
28 zarzutów kradzieży z włamaniem usłyszeli dwaj bracia z Katowic, zatrzymani przez mysłowickich policjantów. Mężczyźni włamywali się do placówek handlowych w 10 miastach, zabierając towary o łącznej wartości 350 tys. zł. Wpadli na lotnisku, gdy próbowali uciec z kraju.
Jak podał w poniedziałek zespół prasowy śląskiej policji, zatrzymani to 23-latek z Katowic i jego o dwa lata starszy brat. Zdaniem policji od 2016 roku w różnych częściach woj. śląskiego regularnie kradli samochody oraz włamywali się do placówek handlowych, a ich łupem zazwyczaj padały papierosy, alkohol oraz gotówka. Część włamań miało miejsce w Mysłowicach.
- Okazało się, że włamywali się do placówek handlowych w dziesięciu miastach na terenie województwa śląskiego. Skradzione łupy wywozili samochodami, które również wcześniej kradli. Przed każdym zaplanowanym włamaniem złodzieje robili rozpoznanie, wybierając te placówki, do których było im się najłatwiej dostać - powiedział rzecznik mysłowickiej policji sierżant sztabowy Michał Lisowski.
Przyznali się do wszystkich czynów
Każdorazowo łup włamywaczy wynosił przynajmniej kilka tysięcy złotych. Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie podejrzanym 28 zarzutów kradzieży z włamaniem na łączną kwotę blisko 350 tys. zł. Policjanci zatrzymali ich na lotnisku w Balicach. - Podczas zatrzymania byli całkowicie zaskoczeni, gdyż już wkrótce planowali ukryć się za granicami kraju - dodał Lisowski.
Mężczyźni mają na swoim koncie podobne przestępstwa. Obaj przyznali się do wszystkich czynów. Po przedstawieniu zarzutów, policjanci i prokurator wystąpili do sądu o aresztowanie podejrzanych, a sąd uwzględnił ten wniosek.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze