Tysiące "uśpionych" botów na polskim Twitterze. "Cyfrowi żołnierze dezinformacji"
Przynajmniej 10 tys. "uśpionych" botów, które pojawiły się na Twitterze w ciągu ostatnich trzech tygodni, zaczęło obserwować polskich polityków, dziennikarzy i liderów opinii - pisze specjalistka ds. marketingu Anna Mierzyńska. I dodaje: boty to zdyscyplinowana armia, o której nie wiadomo, na czyje zlecenie powstała i kiedy zaatakuje.
Sprawę botów Mierzyńska, specjalistka od marketingu politycznego z Uniwersytetu w Białymstoku, opisała na swoim blogu. Korzystała z takich narzędzi do analizy i raportowania działań marketingowych w mediach społecznościowych, jak Sotrender, Twitonomy i FakersApp.
Zauważyła, że w okresie od 2 listopada, czyli ogłoszenia kandydatury Rafała Trzaskowskiego na prezydenta Warszawy, jemu i jego potencjalnemu rywalowi Patrykowi Jakiemu przybyła na Twitterze fala nowych obserwujących, z których ma klasyczne cechy "uśpionych" botów, czyli zautomatyzowanych kont służących do rozsiewania i powielania propagandy i dezinformacji oraz sztucznego tworzenia ruchu.
"Liczba followujących te konta uśpionych profili rośnie sukcesywnie, systematycznie, codziennie, nie wzbudzając tym samym niczyjego zainteresowania. Nie ma żadnego skoku, jest systematycznie rosnąca liczba obserwujących" - pisze Mierzyńska.
Jak podkreśla, wszystkie te konta zostały założone w listopadzie. Zdecydowana większość z nich obserwuje jednocześnie i Trzaskowskiego, i Jakiego, nie opublikowały żadnego tweeta i nie ma zdjęć profilowych. Mają też charakterystyczne nazwy, np. "Karina58896371", "jozafpokora1234jpmsp" czy "DDaddds sasdasd".
"Zleceniodawcy pozostaną nieznani"
"To z całą pewnością boty - zautomatyzowane konta, zaprogramowane tak, by umieszczały specjalnie sprofilowane treści, udostępniały wskazane tweety itp." - wyjaśnia ekspertka.
Jak informuje, boty czekają na wytyczne osób, które je programują.
"A programiści - na wytyczne tych, którzy prowadzą tę wojnę. Dziś nie ma możliwości, by bez pomocy samego Twittera stwierdzić, kto to jest czy choćby gdzie założono owe konta. Zleceniodawcy pozostają nieznani" - dodaje autorka bloga.
"Jako społeczeństwo będziemy celem ataku dezinformacji"
Z analizy Mierzyńskiej wynika, że twitterowe boty w większości obserwują te same konta - polski profil papieża Franciszka, Roberta Lewandowskiego, Donalda Tuska, Kancelarię Premiera, prezydenta Andrzeja Dudy, a także liderów politycznych: Grzegorza Schetynę, Ryszarda Petru, Adriana Zandberga, Janusza Korwin-Mikkego, i innych znanych polityków: Roberta Biedronia, Romana Giertycha, Marka Kuchcińskiego.
Do tego dochodzą niektórzy dziennikarze i liderzy opinii: Zbigniew Hołdys, Jarosław Kurski, Jacek Kurski, Krzysztof Stanowski, Kamila Biedrzycka, Agnieszka Gozdyra.
Mierzyńska uważa, że boty zaatakują prawdopodobnie podczas samorządowej kampanii wyborczej. "Powinniśmy natomiast być świadomi zagrożenia. I tego, że jako społeczeństwo będziemy celem ataku dezinformacji podczas kampanii wyborczej. Na jak wielką skalę? Przekonamy się zapewne już po wyborach" - napisała.
Rosyjskie fabryki trolli
Zdaniem specjalistki, za botami nie stoi żadne z ugrupowań politycznych. Nie wyklucza, że w kampanię dezinformacji może angażować się "ktoś z zewnątrz".
"Musiałby to być ktoś spoza obecnych aktorów sceny politycznej. Albo - ktoś z zewnątrz. Inne państwa po kampaniach, dzięki współpracy z właścicielami Twittera i Facebooka, uzyskały informacje, że za atakami w ich przestrzeni sieciowej stały rosyjskie fabryki trolli. Czy tak jest też u nas? Nie wiem. Nie ma dziś na to dowodów, przynajmniej wśród informacji ogólnie dostępnych - stwierdziła Mierzyńska.
Jak podkreśliła, nie wie, "kto szykuje się do dezinformowania Polaków na masową skalę. Ale że to robi - jest pewne".
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze