Szkolenia zabiegające molestowaniu dla amerykańskich polityków. "W Kongresie istnieje poważny problem"
Republikanin Paul Ryan - przewodniczący Izby Reprezentantów - zapowiedział, że wszyscy kongresmeni, ich doradcy i cały personel niższej izby Kongresu będzie obowiązkowo przeszkolony, aby zapobiec przypadkom molestowania seksualnego.
Dzień po zapowiedzi Ryana, grupa ustawodawczyń z obu partii i obu izb amerykańskiego parlamentu przedstawiła w środę ponadpartyjny projekt ustawy "O szkoleniu i nadzorze członków i pracowników Kongresu" (Member and Employee Training and Oversight on Congress Act). Akronim nazwy ustawy - METOO - stanowi odniesienie do popularnej kampanii w serwisach społecznościowych #metoo (pol. ja także), zmierzającej do zachęcenia ofiar molestowania seksualnego do tego, by ujawniły swoje przeżycia.
- W Kongresie istnieje poważny problem molestowania seksualnego, zbyt wiele biur Kongresu nie traktuje tej kwestii poważnie. Kongres nigdy nie powinien być ponad prawem - powiedziała jedna ze współautorek projektu ustawy, senator Kirsten Gillibrand, przedstawicielka Partii Demokratycznej ze stanu Nowy Jork.
Fala oskarżeń
Powodem zdecydowanych działań projektodawczyń ustawy METOO i przewodniczącego Izby jest seria skandali seksualnych, które wstrząsnęły w tym roku amerykańską opinią publiczną.
Przełomowe znaczenie miał tzw. efekt Weinsteina, tj. ujawnienie przez amerykańskie media, że słynny producent hollywoodzki Harvey Weinstein, założyciel i były szef wytwórni Miramax, wykorzystując swoją pozycję, latami molestował kobiety, których kariery w Hollywood były uzależnione od jego decyzji.
Ujawnienie występków Weinsteina przez jego ofiary, w tym przez takie sławy, jak Angelina Jolie, Gwyneth Paltrow, Ashley Judd i Mira Sorvino, ośmieliło kobiety do publicznego napiętnowania osób dopuszczających się molestowania w innych sferach życia, w tym także w mediach: od prawicowej telewizji Fox News do mającego opinię lewicowego radia publicznego NPR.
Sprawa Moore'a
Kongres, który z personelem liczącym ponad 24 tys. osób należy do największych pracodawców w Waszyngtonie, nie jest wolny od takich zachowań. Na zdecydowaną reakcję przewodniczącego Izby Reprezentantów istotny wpływ miał prześladujący w ostatnim czasie Republikanów skandal spowodowany oskarżeniami przynajmniej pięciu kobiet, że Roy Moore, konserwatywny republikański polityk z Alabamy, uchodzącej za jeden z najbardziej konserwatywnych stanów USA, molestował je seksualnie, kiedy były nastolatkami.
Jedna z kobiet oskarżających polityka wyznała publicznie, że w roku 1979, kiedy miała 14 lat, 32-letni wtedy Moore nakłonił ją do stosunku seksualnego. W prawie stanu Alabama za stosunek seksualny z niepełnoletnią, nawet za jej zgodą, grozi kara 10 lat więzienia.
Roy Moore, w przeszłości prokurator okręgowy stanu Alabama, obecnie ubiega się w wyborach uzupełniających o miejsce w Senacie zwolnione przez Jeffa Sessionsa, obecnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w gabinecie prezydenta Donalda Trumpa.
"Nieprzychylne media"
Szereg czołowych polityków Partii Republikańskiej, w tym przywódca większości republikańskiej Senatu Mitch McConnell, byli kandydaci Republikanów w wyborach prezydenckich, senator Ted Cruz i Mitt Romney, a także Ivanka Trump, córka i doradczyni prezydenta Trumpa, opowiedzieli się po stronie oskarżycielek Moore'a i domagają się wycofania jego kandydatury z walki o miejsce w Senacie.
Moore, mimo narastających nacisków, obarcza winą za cały skandal wrogie mu media, utrzymując, że jego oskarżycielki kłamią i - jak zapowiedział w środę - nie zamierza ustąpić z dalszej walki o miejsce w Senacie.
PAP
Czytaj więcej