Powódź w Grecji. Nie żyje co najmniej siedem osób
- Co najmniej siedem osób zginęło na zachód od Aten w wyniku powodzi wywołanych nawałnicami - poinformowały władze. Drogi w miejscowościach Mandra i Nea Peramos zamieniły się w rwące potoki błotne.
- To biblijna katastrofa. Nic nie zostało - powiedziała państwowej telewizji ERT burmistrz położonej ok. 30 km na zachód od Aten Mandry, Janna Krikouki. W nocy z wtorku na środę miasto nawiedziły ulewne deszcze. Na zachodzie regionu Attyka ogłoszono stan wyjątkowy. Zamknięto niektóre szkoły.
Na zdjęciach telewizyjnych widać podtopioną autostradę, z dużymi pojazdami, autobusami i samochodami pod wodą, której poziom osiągnął 3 metry.
Intensywne opady utrzymują się od tygodnia
W podtopionych mieszkaniach i na działkach w Mandrze odnaleziono ciała dwóch kobiet i trzech mężczyzn. Troje z nich miało ponad 80 lat. Kolejne dwa ciała dryfowały w morzu. Według strażaków co najmniej trzy osoby uznano za zaginione. Liczba rannych jest nieznana.
Niektórzy mieszkańcy chronili się na dachach i balkonach. Władze otrzymały co najmniej 500 zgłoszeń z prośbami o pomoc. Na miejsce wysłano ponad 150 strażaków.
Premier Aleksis Cipras wyraził żal z powodu tragedii.
Ulewne opady deszczy utrzymują się w Grecji od tygodnia.
Mandrę i Nea Peramos zamieszkuje łącznie ok. 20 tys. osób. Miasta leżą u podnóża góry na zachodzie Attyki. Agencja Reutera przypomina, że wiele greckich osiedli mieszkaniowych jest budowanych bez uwzględniania przepisów urbanistycznych.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze