"Niedopuszczalna, barbarzyńska ingerencja". Naukowcy apelują o zaprzestanie zmian w wystawie Muzeum II Wojny Światowej

Polska
"Niedopuszczalna, barbarzyńska ingerencja". Naukowcy apelują o zaprzestanie zmian w wystawie Muzeum II Wojny Światowej
muzeum1939.pl/Roman Jocher
Sala wystawy głównej poświęcona Zbrodni Katyńskiej.

Prawie 500 naukowców zaapelowało w liście otwartym do ministra kultury o zaprzestanie wprowadzania zmian na wystawie głównej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. W ostatnich dniach dyrekcja placówki zmieniła film wyświetlany w jednej z ostatnich sal ekspozycji.

Jak zaznaczyli w przesłanym mediom liście naukowcy, "koncepcja gdańskiego muzeum pomyślana została tak, by oddawała szczególną rolę Polski w historii II Wojny Światowej, jednocześnie prezentowała uniwersalny charakter ludzkiego cierpienia".

 

„Oburzyła nas głęboko decyzja obecnych władz muzeum o drastycznych ingerencjach w wystawę, m.in. o zastąpieniu kończącego ją filmu, który łączył treść ekspozycji z uniwersalnym przesłaniem o ciągłości historii. Film uświadamiał odwiedzającym, że zbrodnie wojenne, krwawe rewolucje, ale też opór przeciw opresji i totalitaryzmowi mają miejsce również dzisiaj” - napisali w liście naukowcy.

 

Dodali, że obecne władze muzeum "próbują zastąpić ten ważny dla kolejnych pokoleń komunikat upraszczającym filmem dotyczącym historii Polski w XX wieku".

 

"Dają tym samym do zrozumienia, że narracja przedstawiana w muzeum to zamknięty rozdział historii jednego z wielu państw wschodniej Europy. Traktujemy to jako niedopuszczalną, wręcz barbarzyńską ingerencję w dzieło będące efektem wieloletniej pracy autorów ekspozycji i niosące głęboko humanistyczne przesłanie do całego świata" - napisano w liście.

 

"Zamienienie placówki w instytucję propagandową"


"Obecne działania władz Muzeum II Wojny Światowej, mające na celu przekształcenie wystawy, uważamy za próbę wykreślenia jej uniwersalnego przesłania i zamienienia tej placówki w instytucję propagandową, która słowo muzeum ma tylko w nazwie. W ten sposób Polska traci jedną z nielicznych instytucji kultury i nauki o prawdziwie międzynarodowym znaczeniu" - zaznaczyli naukowcy, podkreślając, że nie chcą, "by Polska istniała w świecie jedynie poprzez obecność przedsiębiorstw o zasięgu globalnym - jak międzynarodowe centrale banków czy centra przemysłu motoryzacyjnego".

 

"Chcemy, żeby w Polsce znalazły się również instytucje kultury i nauki o znaczeniu uniwersalnym - godne historycznej roli Polski" - napisano w końcu listu.

 

Wśród sygnatariuszy listu znaleźli się naukowcy różnych specjalności (głównie humaniści), reprezentujący liczne polskie uczelnie wyższe oraz różnego rodzaju instytucje naukowe, artystyczne i muzealne. Pod pismem podpisali się też Polacy pracujący w zagranicznych placówkach naukowych i badawczych.

 

Od wtorku prezentacja filmu IPN


Kilkuminutowy film wyświetlany w jednej z ostatnich sal wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej złożony był w pierwszej swojej części z migawek filmowych zderzających życie w krajach, które po zakończeniu tego konfliktu znalazły się pod wpływami Związku Radzieckiego, z życiem obywateli krajów Zachodu.

 

Ścieżkę dźwiękową filmu stanowił utwór zespołu Animals "The House of the Raising Sun". W drugiej części obrazu autorzy prezentowali m.in. sceny z krajów, na terenie których współcześnie toczyły się bądź toczą konflikty wojenne.

 

W poniedziałek dyrektor muzeum Karol Nawrocki zapowiedział, że od wtorku film przygotowany przez poprzednią dyrekcję placówki zostanie zastąpiony materiałem filmowym wyprodukowanym przez IPN pt. "Niezwyciężeni".

 

"Subiektywny ogląd rzeczywistości"


Nawrocki zaznaczył, że poprzedni film był "skandaliczny", prezentował "subiektywny ogląd rzeczywistości, z takim mocnym antynaukowym odchyleniem".

 

- Jako jedną z ikon młodzieńczej Solidarności mogliśmy zobaczyć w tym filmie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, zabrakło tam zaś np. śp. Anny Walentynowicz; zabrakło represji po roku 1945 - więc był to podział na świat bogaty i biedny, a nie jak potwierdzą historycy - podział na świat normalny i nienormalny. Bo to, co działo się w Polsce i w całej Europie środkowowschodniej po 1945 r. było kolejną odsłoną systemu totalitarnego - w tym filmie się tego nie dowiedzieliśmy - mówił Nawrocki.

 

"Stopniowo wprowadzane korekty"


Film jest kolejnym elementem wystawy głównej, zmienionym przez nową dyrekcję placówki. Od września drobniejsze zmiany pojawiają się w różnych miejscach ekspozycji. Wprowadzono m.in. informacje o prześladowaniach Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku. Dyrekcja Muzeum zapowiedział sukcesywne wprowadzanie kolejnych zmian.

 

Wiceminister kultury Jarosław Sellin powiedział w piątek w radiowej Jedynce, że obecna dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej robi korekty narracyjne do wystawy, które będą wprowadzane stopniowo. Dodał, że nie będzie rewolucji, "że zamykamy muzeum i otwieramy nowe", bo "nie miałoby to sensu".

 

Pytany o to, czy sposób prezentowania historii Polski poprzez losy ludności cywilnej, ale nie tylko narodowości polskiej, gubi to, co było przyczyną cierpień ludności cywilnej podczas II wojny światowej, wiceminister Sellin odpowiedział: - Taka narracja zaciera twarde pokazanie, kto ten konflikt spowodował, kto jest katem, kto jest ofiarą - wskazał.

 

Jak wyjaśnił Sellin, była dyrekcja muzeum "postanowiła w zaciszu gabinetu sobie ustalać", o czym to muzeum powinno opowiadać. - I ustaliła, że generalnie powinno to muzeum opowiadać o doświadczeniu ludności cywilnej w czasie konfliktu zbrojnego, jakim była II wojna światowa, w skali ogólnoświatowej - powiedział.

 

Autorzy wystawy zapowiadają pozew


Wystawa główna MIIWŚ została udostępniona dla zwiedzających w marcu br. Jej autorami są czterej pracownicy placówki, w tym trzej byli już szefowie Muzeum z dyrektorem Pawłem Machcewiczem na czele (skład dyrekcji zmienił się w kwietniu br. w efekcie działań podjętych przez ministerstwo kultury).


Autorzy wystawy głównej wielokrotnie podkreślali, że ekspozycja chroniona jest ich prawami autorskimi. Zapowiedzieli, że w razie wprowadzenia nie uzgodnionych z nimi zmian w ekspozycji, wystąpią w tej sprawie do sądu. W piątek Machcewicz poinformował, że pozew jest w przygotowaniu.


- Niech byli dyrektorzy muzeum procesują się z obecną dyrekcją tego muzeum, która robi korekty narracyjne i niech wyraźnie powiedzą, co im się nie podoba w tej korekcie. Czy idą do sądu, dlatego że chcemy opowiedzieć o Janie Maksymilianie Kolbem, czy idą do sądu, dlatego że zza kaloryfera chcemy wyciągnąć Irenę Sendlerową i mocniej o niej opowiedzieć, czy też idą do sądu z powodu tego, że chcemy pokazać bohaterski fenomen Witolda Pileckiego w większej mierze, niż to jest na tej wystawie. Czy też idą do sądu, z tego powodu, że chcemy opowiedzieć o prześladowaniach Polaków w wolnym mieście Gdańsku – wskazał Sellin.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie