Kochalski: nikt nie naciskał, bym podpisał jakąkolwiek decyzję. Komisja weryfikacyjna bada reprywatyzację nieruchomości przy ul. Nabielaka 9

Polska
Kochalski: nikt nie naciskał, bym podpisał jakąkolwiek decyzję. Komisja weryfikacyjna bada reprywatyzację nieruchomości przy ul. Nabielaka 9
PAP/Jacek Turczyk

- Nikt nie naciskał na mnie, bym podpisał jakąkolwiek decyzję - zeznał przed komisją weryfikacyjną Mirosław Kochalski, były sekretarz m.st. Warszawy, który w styczniu 2006 r. wydał decyzję zwrotową ws. nieruchomości przy ul. Nabielaka 9. Mieszkała tam działaczka ruchu lokatorskiego Jolanta Brzeska, która zginęła w 2011 r. w niewyjaśnionych okolicznościach; dowody wskazują na zabójstwo.

We wtorek Kochalski (dziś wiceprezes PKN Orlen) zeznaje jako świadek przed komisją, która bada reprywatyzację Nabielaka 9 - kolejnej kamienicy z lokatorami. W styczniu 2006 r. podpisał on decyzję zwrotową wobec spadkobierców dawnych właścicieli i znanego "kupca roszczeń" Marka M. W kamienicy mieszkała działaczka ruchu lokatorskiego Jolanta Brzeska, która zginęła w 2011 r. w niewyjaśnionych okolicznościach; dowody wskazują na zabójstwo.

 

- Nikt nie naciskał na mnie, bym podpisał jakąkolwiek decyzję - tak Kochalski odpowiedział na pytanie szefa komisji Patryka Jakiego, czy ktoś na niego naciskał. Na pytanie, czy podpisał decyzję ws. Nabielaka, świadek odparł: "Pewnie tak było". Wyjaśnił, że nie pamięta tego dokładnie, bo liczba decyzji była wtedy duża.

 

Zeznał, że ta sprawa trafiła do niego rutynowo z Biura Gospodarki Nieruchomości. Nie pamiętał szczegółów sprawy. Dodał, że on sam nie prowadził pełnego postępowania dowodowego i nie stwierdził przesłanek, by zwrócić dokumenty BGN do ponownego rozpatrzenia.

 

"Specjalna sytuacja"

 

Kochalski mówił, że okres od grudnia 2005 r. do lutego 2006 r. był czasem bez precedensu, bo dotychczasowy prezydent stolicy Lech Kaczyński został wybrany na prezydenta RP. "Specjalną sytuacją" nazwał czas od chwili rezygnacji L. Kaczyńskiego z urzędu włodarza stolicy 22 grudnia 2005 r. i złożenia przez niego 23 grudnia 2005 r. przysięgi prezydenckiej, do czasu powołania Kochalskiego na komisarza miasta w lutym 2006 r. - Najwyższym urzędnikiem był sekretarz miasta czyli ja - mówił. Dodał, że jego obowiązkiem było, by miasto funkcjonowało "nie gorzej niż do grudnia 2005 r.".

 

Świadek dodał, że miał pełnomocnictwo L. Kaczyńskiego, jako prezydenta stolicy do podpisywania decyzji "właściwie we wszystkich sprawach". Zakończył pracę jako p.o. prezydent Warszawy w połowie 2006 r.

 

"Głęboko nieetyczne i nieuzasadnione" słowa Kropiwnickiego

 

Na wniosek Jakiego świadkiem we wtorek będzie też Piotr Rodkiewicz, szef Biura Spraw Dekretowych m.st. Warszawy - który we wtorek stawił się jako strona za m.st. Warszawę. Ma on zeznawać, bo kilka lat temu jako wiceszef Prokuratorii Generalnej podpisał decyzję o wycofaniu apelacji od niekorzystnego dla Skarbu Państwa wyroku ws. odszkodowania dla Marka M. za wyodrębnione wcześniej lokale w kamienicy przy Nabielaka 9.

 

Robert Kropiwnicki (PO) wniósł zaś o wezwanie na świadka Arkadiusza Czartoryskiego (wówczas wiceszefa MSWiA, dziś posła PiS), który podejmował decyzję w jednym z pobocznych postępowań administracyjnych prowadzonych w 2006 r. w resorcie co do Nabielaka 9. "Musimy wiedzieć, czy był tam układ, czy nie" - mówił Kropiwnicki. Sebastian Kaleta (PiS) replikował, że to postępowanie nie miało istotnego znaczenia dla całej sprawy. Komisja odrzuciła wniosek Kropiwnickiego.

 

Na początku swych zeznań Kochalski oświadczył, że stojąc pod drzwiami komisji, usłyszał słowa Kropiwnickiego i uznaje je za "głęboko nieetyczne i nieuzasadnione".

 

Śmierć Jolanty Brzeskiej

 

Niemal wszyscy lokatorzy kamienicy opuścili swe mieszkania. Nie uczyniła tego Jolanta Brzeska, która była działaczką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Groziła jej eksmisja z mieszkania; była winna kilkadziesiąt tys. zł nowym właścicielom, a komornik zajął jej emeryturę i ruchomości. Jej ciało znaleziono w marcu 2011 r. w lesie w Powsinie - została spalona żywcem. W 2013 r. śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców. Jak podawała wówczas Prokuratura Okręgowa w Warszawie, przyczyną śmierci było podpalenie naftą skutkujące wstrząsem termicznym i rozległymi oparzeniami oraz podtruciem tlenkiem węgla. Uznano, że wiele przesłanek wskazuje, że do śmierci "przyczyniły się osoby trzecie, lecz część ujawnionych okoliczności nie pozwala także kategorycznie odrzucić wersji o samobójstwie, choć wydaje się ono mało prawdopodobne".

 

Śledztwo wznowiono w ubiegłym roku; prowadzi je Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro mówił rok temu, że nowe dowody w sprawie "utwierdzają w przekonaniu, że było to zabójstwo". Śledztwo jest przedłużone do końca marca 2018 r. Przesłuchano już w nim ok. 150 świadków, uzyskano wiele opinii m.in. z zakresu psychologii, daktyloskopii i DNA. Jak mówił rzecznik prokuratury Maciej Załęski, "w dalszym ciągu weryfikowane są różne wersje zdarzenia".

 

Gronkiewicz-Waltz nie stawiła się przed komisją

 

We wtorek przed komisją po raz kolejny nie stawiła się wezwana jako strona prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz; reprezentują ją pełnomocnicy. Odmawia ona stawiennictwa przed komisją jako strona postępowań, argumentując, że komisja jest niekonstytucyjna. Komisja nałożyła na nią dotychczas w sumie 40 tys. zł grzywien za nieusprawiedliwione niestawiennictwa. Od poszczególnych grzywien odwołuje się ona do sądu administracyjnego.

 

W ubiegłym tygodniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uwzględnił nieprawomocnie wniosek Gronkiewicz-Waltz o uchylenie pierwszej grzywny 3 tys. zł. Uznał zarazem, że jako organ uprawniony do reprezentacji m.st. Warszawy, mogła ona zostać wezwana przez komisję do stawienia się na rozprawę.

 

Komisja od początku czerwca bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Uchyliła już decyzje wydane z upoważnienia prezydent Warszawy: o przyznaniu Maciejowi M. praw do dwóch działek przy ul. Twardej; o przyznaniu mec. Grzegorzowi M., Marzenie K. i Januszowi P. praw do Chmielnej 70; o przyznaniu Maciejowi M. praw do Siennej 29 oraz o przyznaniu spadkobiercom dawnych właścicieli praw do Poznańskiej 14 i Marszałkowskiej 43. Żadnej z tych decyzji nie badał jeszcze sąd administracyjny.

 

PAP

mr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie