Grzywny za zignorowanie nakazu strażników leśnych ws. opuszczenia Puszczy Białowieskiej
Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim skazał na kary grzywny po 200 i 300 zł dwóch mężczyzn, którzy "zignorowali nakazy strażników leśnych" opuszczenia "niedostępnej dla turystów" części lasu Puszczy Białowieskiej". Strażnicy tłumaczyli to troską o ich bezpieczeństwo. Ukarani to aktywista z Obozu dla Puszczy i pracownik jednej ze stacji telewizyjnych. Wyroki nie są prawomocne.
Wydarzenia, których dotyczył proces miały miejsce w maju i lipcu.
Lasy Państwowe, które opublikowały informację o orzeczeniu, przypomniały, że trzy nadleśnictwa (Białowieża, Browsk i Hajnówka) w Puszczy Białowieskiej są dotknięte kilkuletnią gradacją kornika drukarza. Jak przekonują, od 2012 r. zamarło już ponad milion drzew.
Leśnicy: martwe świerki stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo
Leśnicy twierdzą, że przy szlakach komunikacyjnych stoją dziesiątki tysięcy martwych i osłabionych drzew, które stwarzają zagrożenie dla zdrowia i życia osób odwiedzających puszczę. Takich drzew ma być ponad 100 tys.
"Warto przypomnieć, że martwe świerki, szczególnie te stojące przy drogach i szlakach turystycznych, stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo dla ludzi. Drzewo po zamarciu stoi od 2 do 8 lat, po czym łamie się. Wkrótce dziesiątki tysięcy drzew zabitych przez kornika zaczną się masowo przewracać i łamać" - przekonuje Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku.
Nikt nie zginął, ale "nie będziemy czekać z założonymi rękami"
O śmiertelnym zagrożeniu upadającymi świerkami donosili w połowie października również eksperci resortu środowiska. Argumentowali, że "upadający świerk może zabić człowieka".
Jeden z użytkowników Twittera zapytał więc, ile osób zginęło w puszczy od łamiących się drzew. "Na razie nikt, ale przecież nie będziemy na to czekać z założonymi rękami" - odpowiedziała wówczas rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Malinowska.
piekne 😂 pic.twitter.com/DjeAymwSBR
— Exen 🇵🇱 (@Exen) 17 października 2017
"Polskie władze ignorują decyzje Trybunału"
Zaniepokojona zgłoszeniami użycia siły przez straż leśną wobec protestujących, którzy próbowali zablokować wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej jest Amnesty International.
Organizacja przypomina, że w lipcu Europejski Trybunał Sprawiedliwości zawyrokował, iż wycinka drzew jest bezprawna i nakazał natychmiastowe jej wstrzymanie.
Polskie władze zignorowały tę decyzję i kontynuują wycinkę. "To niedopuszczalne, aby państwo członkowskie UE nie stosowało się do nakazu Trybunału Sprawiedliwości. Od momentu decyzji Trybunału, protestujący w Białowieży, zarówno polskiej, jak i innej narodowości, zgłaszają wzmożone użycie siły fizycznej wobec nich przez straż leśną" - argumentuje Amnesty International.
"Użycie siły wobec protestujących eskaluje"
Według organizacji, szczególny niepokój budzą wydarzenia, które miały miejsce wieczorem 19 października. Strażnicy leśni siłą usunęli wówczas grupę aktywistów przykutych łańcuchami do metalowych beczek.
Innym zgłoszonym przypadkiem było uderzenie aktywisty w twarz przez strażnika leśnego i zabranie go na komisariat policji, na którym protestujący spędził 24 godziny w związku z podejrzeniem obrażenia pracownika straży. Aktywista zaprzeczył informacji, że był agresywny. Jak powiedział, jedyne co robił, to filmował strażnika leśnego i poprosił o podanie danych go identyfikujących.
Kolejne zgłoszenie dotyczyło reakcji na protest aktywistki polegający na tym, że siedząc na drewnianej platformie, przywiązała się do drzewa. Pracownik straży zbliżył się do konstrukcji z piłą łańcuchową i udawał, że próbuje ją przeciąć. Obserwował to policjant, który jednak nie zareagował. Wkrótce potem aktywistka siłą została ściągnięta na ziemię przez straż leśną.
"Wydarzenia 19 października pokazują, że użycie siły wobec protestujących eskaluje" - przekonuje Amnesty International.
"Policja nie chroni protestujących"
I dodaje: "Policja, pomimo tego, że była obecna na miejscu protestów 19 października, nie zastosowała środków, które zapewniłyby demonstrującym bezpieczeństwo. Warto wspomnieć, że w sierpniu polski Komisarz Praw Człowieka przypomniał policji, że jej obowiązkiem jest chronić ludzi, którzy w Puszczy Białowieskiej w pokojowy sposób korzystają ze swojej wolności zgromadzeń".
Amnesty International jest zaniepokojona faktem, że ostatnie incydenty, w tym użycie siły przez strażników leśnych oraz brak reakcji policji, "która nie była w stanie w wielu przypadkach zapewnić bezpieczeństwa pokojowym demonstrantom, jest niezgodne z obowiązkiem Polski polegającym na egzekwowaniu prawa w taki sposób, aby nie wiązało się to z użyciem siły fizycznej".
"Ministerstwo Środowiska powinno zadbać, aby wobec protestujących niestosowana była jakakolwiek niezgodna z prawem forma przemocy czy agresji. Polskie władze powinny zapewnić wykonywanie obowiązków pracowników straży leśnej w poszanowaniu praw człowieka, zwłaszcza wolności wypowiedzi i pokojowych zgromadzeń. Powinny również zbadać przypadki nadużycia siły fizycznej przez białowieskich strażników leśnych i pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy dopuścili się przekroczenia uprawnień lub innych naruszeń prawa" - oświadczyła Amnesty International.
polsatnews.pl
Czytaj więcej