Płakali ze śmiechu podczas spotkania z Macronem. Powodem prezydencki pies i jego potrzeby
Emmanuel Macron rozmawiał w Pałacu Elizejskim z przedstawicielami rządu. W saloniku przebywał też prezydencki pies Nemo, który w pewnym momencie podszedł do kominka, podniósł nogę i nieskrępowany obecnością ministrów... zaczął się załatwiać. Goście prezydenta nie zdołali powstrzymać się od śmiechu i domysłów, co jeszcze Nemo robi, gdy nikt nie patrzy.
Nemo, dwuletni mieszaniec labradora i gryfona, którego prezydent Francji przygarnął ze schroniska, miał ocieplić wizerunek Emmanuela Macrona.
Jednak tym razem czworonożny mieszkaniec Pałacu Elizejskiego wprawił swojego pana w zakłopotanie.
- Zastanawiałem się, co to za dźwięk - skomentował ze śmiechem wiceminister ekologii Brune Poirson, za plecami którego którego, pies załatwił swoja potrzebę. - Czy to często się zdarza? - dopytywała wiceminister Julien Denormandie.
Macron zachowanie Nemo obrócił w żart. - Wywołaliście u mojego psa niecodzienne zachowanie - odpowiedział ze śmiechem do swoich gości.
Wieloletnia tradycja Pałacu Elizejskiego
Od 50 lat każdy prezydent Francji ma w Pałacu Elizejskim, który jest otoczony dużymi ogrodami, psa. W tę tradycję wpisał się też Emmanuel Macron, który przygarnął pod koniec sierpnia dwuletniego Nemo. Był to jednak pierwszy prezydencki pies, który pochodził ze schroniska.
- Szef państwa wybrał imię dla swego nowego pupila m.in. na cześć słynnego kapitana Nemo z powieści "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" Juliusza Verne'a, którą darzy szczególnym sentymentem - poinformowali współpracownicy Macrona.
Nemo zastąpił Philae, młodą labradorkę, którą poprzednik Macrona, Francois Hollande, otrzymał w grudniu 2014 roku od federacji francuskich kombatantów z Montrealu.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze