Delegowanie pracowników dzieli unijne państwa. Polska i inne kraje odrzucają francusko-hiszpańską propozycję
Polska, kraje Grupy Wyszehradzkiej i kilka krajów regionu odrzuciły francusko-hiszpańską propozycję, aby objąć przepisami dyrektywy o pracownikach delegowanych sektor transportu, a jednocześnie wprowadzić zapis, że szczegółowe zapisy znajdą się w tzw. Pakiecie Mobilności UE. - Nie widzimy zbyt wiele pola dla kompromisu - powiedziała szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska.
W Luksemburgu trwa w poniedziałek spotkanie ministrów UE ds. zatrudnienia w sprawie nowelizacji dyrektywy o pracownikach delegowanych. Kraje próbują znaleźć kompromis w sprawie jej zapisów.
Wspomniany w propozycji francusko-hiszpańskiej Pakiet Mobilności to planowane przez Brukselę przyszłe przepisy regulujące kwestie transportu drogowego w Unii Europejskiej. Propozycje Paryża i Madrytu poparły m.in. Niemcy i Holandia.
"Wymuszanie interesów jednej grupy kosztem drugiej"
Sprzeciw wyraziły jednak kraje Grupy Wyszehradzkiej i inne kraje regionu. - To nie jest próba znalezienia kompromisu, ale krok po kroku wymuszanie interesów jednej grupy kosztem drugiej - powiedział węgierski minister ds. europejskich Szabolcs Takacs.
Szefowa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbieta Rafalska również powiedziała, że Polska nie może się na propozycję zgodzić. - W pełni popieramy stanowisko przedstawione przez Węgry, w imieniu V4. Proponowane zmiany nie rozwiązują w naszej opinii kwestii transportu. Konieczne są jasne, wyraźne zapisy, zawieszające stosowanie dyrektywy 96/71 oraz dyrektywy wdrożeniowej do tego sektora, a także jasne wyłączenie tranzytu z zakresu obu dyrektyw - powiedziała.
- Nie osiągnęliśmy kluczowego dla nas porozumienia w kwestii transportu. Od początku mówiąc o kompromisie mówiliśmy, że to jest dla nas, dla Grupy Wyszehradzkiej kluczowy, istotny element. Teraz mówimy o delegowaniu długoterminowym. Jeszcze chwilę temu mieliśmy propozycję 20 miesięcy, potem 18 miesięcy i Francja wraca do 12 miesięcy. Pytanie, gdzie jest ten kompromis, chociażby w tej kwestii. Również ten okres przejściowy - wyjściowa propozycja mówiła o 5 lat. Teraz mówimy o okresie 4-letnim. Te propozycje nie są dla nas satysfakcjonujące. Nie widzimy zbyt wiele pola dla kompromisu - powiedziała Rafalska.
Nowa dyrektywa ma objąć pracowników transportu drogowego
Największe kontrowersje dotyczą tego, czy zapisy nowej dyrektywy mają objąć także pracowników sektora transportu drogowego. Kilka krajów, w tym Francja, chce, żeby ten sektor został na stałe wpisany do dyrektywy. Takim zapisom sprzeciwia się jednak Polska i wiele innych państw UE, których firmy transportowe prowadzą działalność gospodarczą na unijnym rynku.
Różnice miedzy krajami dotyczą też okresu przejściowego między przyjęciem dyrektywy a rozpoczęciem obowiązywania jej przepisów, który w propozycjach państw członkowskich wahał się w granicach 2-5 lat. Francja i kraje, które są za zaostrzeniem dyrektywy, chcą, by okres ten był najkrótszy, Polska - żeby był dłuższy. Rafalska powiedziała w poniedziałek, że dla Polski ważny jest 5-letni okres. Estońska prezydencja zaproponowała w ramach kompromisu, żeby wynosił on 3 lata.
Jak dotąd nie ma też zgody między państwami w kwestii ograniczenia okresu delegowania pracowników. Według unijnych propozycji po okresie delegowania zatrudniony musiałby zostać objęty wszystkimi przepisami dotyczącymi praw socjalnych państwa przyjmującego. Pierwotna propozycja Komisji Europejskiej mówiła o 24 miesiącach. Część państw UE chce jednak, żeby ten okres był krótszy. Francja cały czas optuje za okresem 12 miesięcy. Prezydencja estońska zaproponowała w środę 20-miesięczny okres, jednak na to również nie było zgody części krajów.
Obecne przepisy wymagają, by pracownik delegowany otrzymywał przynajmniej pensję minimalną kraju przyjmującego, ale wszystkie składki socjalne odprowadzał w państwie, które go wysyła. Propozycja zmiany przepisów w tej sprawie przewiduje wypłatę takiego samego wynagrodzenia, jak w przypadku pracownika lokalnego. Propozycję tę przedstawiła KE w marcu 2016 roku. Jest ona niekorzystna z punktu widzenia gospodarczych interesów Polski, która deleguje najwięcej pracowników do innych państw unijnych.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze